Tymek
Czasem tak bywa
[Zwrotka 1: Tymek]
Cool, że my nie piszemy o smutach
Czasem tak bywa, że w kielonach mamy chillout
Mamy wenę by się spinać
To nie czyni nas człowiekiem, raczej echem pijanego
Ej barman, co, jeszcze jednego i chyba każdy to zna
Uczucie gdy opada pustka tylko potężny kac
Sprawia, że nie potrafisz ustać
Ale blado wychodzi to na tle codziennego syfu
Gdy masz japę w marketingu, nie zjesz ze ścian tynku
Chyba przywyknę do bycia minimalnie na skraju
Znów się pytam nazajutrz
Sumienie gdzie cię zjadłem, ja nie wiem, wiesz
Ale zapytaj mnie ponadto, ja wykląłem dosyć dawno
Te tematy co ciągnęły na dno mnie
Łapie za pas nigdy mi mało jest
Jak ja tak pomyśle, że rymy te
Już kiedyś widziałem we śnie to mięknę
I kurwa nie wiem czasem czy tak bywa
Czy po prostu pojebany jestem

[Zwrotka 2]
Raz palę tipa, raz palę zipa, polej kielicha
Jest cała świta, piona przybita
[?] wypita, la vida, la wolna Ameryka
Niemy słuch, nie myśl ze słów
Jakby kto pytał bez ciebie mów, twój ruch
A zegar tyka, został ci tylko król nagi jak szachownica
Tu, witam znów, tak bez popicia lufty palę wokalem na pół
Jak klucz zamku na twoją salę
Tfu, zdmuchuje kurz tym nielegalem słów
Fale ostre jak nóż, złóż to na pamięć
Chyba już mnie poznałeś, chyba już coś słyszałeś
Niby coś tam widziałeś czy nie poznałeś [?]
[?] by móc, nie masz co liczyć na cud
To [?] pada do stóp
Wykładam karty na stół, wygrywa jeden na stu
Pilnuje skale jak [?], przechylam szalę na pół
[Zwrotka 3]
No to siema się grać się da się żyć, dalej się rozlewa
[?] siema to tekstów talent nie ma przebacz
Przekaż, przegram dzisiaj dwa bag
Na co czekasz, jest [?], dawaj na stół ten hajs
Robię rap boom bap, który pachnie Ameryką
Klimat znam, w chuj strat no bo nadal nic za friko
Coś dla dam ugram, potem pokażą mi wszystko
Ktoś nadal u bram psy czyhają, są blisko
Się nie zawijam, dalej przechylam
Kończy się [?]
Kiedy nawijam, jest ze mną cała familia
A czas tak mija, znów mamy chillout
To piękna chwila, bo spod bloku odjechała Kia
Późna godzina, ja wersy sypię jak [?]
Nie moja wina, że to jest sprawa kasy
Uczyli starsi, że dziś dba o swoje każdy
Musisz być twardy żeby iść w obronie prawdy

[Zwrotka 4]
Czasem tak bywa, odzywa się we mnie krytyk
Gdy ukryte logo, te typy, których nie byłem pewien, o
Lista wyborów, kto nakręci krwawy [?] tej nocy
Przystań horrorów niczym Steven King, czwarty po północy
Przepływ emocji jak [?]
Dzisiaj znalazłem złoty środek, spokój ducha, nie martwię
Zalałem tą kartkę, ogółem ten pancerz
Nie powstydziłby się tancerz
Ludzie mówią walcz, chapią jak pieprzone piranie
Buty tanie to ty, pytanie wchodzisz do gry
Słyszysz pukanie do drzwi i otwórz, to tylko sny, ej
Wake up, wake up, cała struktura oparta na fejkach
Ludzie cię mają za nic, traktują jak zwykłe ścierwa
Nie pomoże im rezerwat, zamknięcie i przerwa
Zabija nas jak hipotermia, ta pieprzona zła energia, o
Czarna magia siemasz, to czarny charakter
Ten co nagrywa brudne taśmy kładąc na nich brudną prawdę
[Zwrotka 5: Ander]
Ja nie ukrywam, że nie układam się tak
Jak mógłby ktoś ode mnie oczekiwać
Czasem tak bywa to Ander i wiesz, ze ten koleś nie udaje
Jak to się udaje, wymownie dzięki mnie
Z tego zdaję sobie sprawę, ta
I tak było od zawsze, projekty, melanże i te wojaże w trasę
Mam to w bańce, jak pacjent na uwadze noszę stale
To grupa ryzykantów w prawym i lewym kanale
Puść to głośniej, idzie w Polskę
Jak ja i moja grupa z nami nieustanny postęp
Choć czasem też człowiek tracę zasięg
W natłoku obowiązków i wszelakich innych spraw
Ciężko się ogarnia co lubi się najbardziej
Co lubi robić się tutaj naprawdę, naprawdę ziom z fartem
A jeśli chodzi o rap to lepiej rzadko, niż rzadziej
Tak bywa czasem i w tym jestem przykładem