Vix.N
Uwierz we mnie
[Verse 1: Vixen]
Nie jestem pierwszym lepszym co pozbywa się brudów
Bo oddałem się poezji jak ty bawiłeś się w kuku
Byłeś w krainie karłów, głupich siuśków
Rozjebałbym cię bez punchlineów, bez emocji i bez skrupułów
Skurwysynu jestem głosem tych kilku, którzy
Patrząc okiem nie chcą już widzieć syfu
Nikt ci marzeń nie ukradnie
Choćbyś nie miał pomysłów rysuj dalej swoje fantazje gdzieś z tyłu zeszytu
Jest tu kilku typów, którym idzie całkiem dobrze
I nie zraził ich do życia nawet jeden, drugi pogrzeb
Z dnia na dzień to widać, u nich ciągle świeci słońce
Bo prawdziwie chcą wygrać i mają jakiś koncept
Chcemy mieć forsę nie po to by się chwalić
Bo chwalą się ci co nie dostają pochwały
Chcemy ją mieć żeby dopełnić swe plany
Mogę wszystko nawet gdy ty myślisz, że jestem za mały

[Hook x2: Vixen]
Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę
I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie
Inni mówią to samo daj mi ostatnią szanse
Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze

[Verse 2: Vixen]
Jadę tam gdzie mnie wiedzie moja wyobraźnia
Mój rap wbija w ziemię jak grawitacja
Ziom, gdy wchodzę na scenę mam gdzieś haterów
Bo widzę swoją przyszłość w niebie jak Galileusz
Kształcę umysł i nie patrzę jak inni patrzą
Robię to co czuję i działam zgodnie z pasją
Jeśli chodzi o naukę, kończę ją licencjatem
Mogą mi tłuc dalej, że wiedza daje władzę
To co wiem mi wystarczy, ta władza nie dla wszystkich
Bo przez poczucie władzy co dzień ktoś traci bliskich
Nie ma miejsca dla fikcji w mojej wizji siebie
Wolę nigdy nie wypłynąć niż zniszczyć spojrzenie
Nic nie jest jednoznaczne tym bardziej sukces
Życie jak stare baśnie kryje w sobie naukę
Ludzie sadzą pogardę czekając na szacunek
Ale jak siejesz trawę nie licz, że wyrosną róże
[Hook x2: Vixen]

[Verse 3: Vixen]
Nie udaję, że jestem luźny na zwrotkach
Mam zbyt kiepski bajer by się kurwić, by osiągać
Jak typy taki talent? co są luźni na zwrotkach
A sztywni pod płaszczem jak fiuty na pornosach
Nie mam fałszywych manier i łamię sztuczny plastik
Bo nigdy nie pisałem bracie w akcie desperacji
Tym co dzień oddycham każdy wers jest ważny
Rap to czysta, subiektywna chęć wyznania prawdy
Nie zbieram panien jak punktów na stacji
Bo szukam równowagi a nie w mózgu anarchii
A czasem mam odpały wgryźć się w karki tych suk
Jak nie wyżyty wampir zerwać majtki i chuj
Choć na co dzień potrzebuję bliskości i prawdy
Mimo tamtych fantazji ciągle jestem normalny
Bo w każdym normalnym drzemią demony w jaźni
I są anioły i są diabły jak bez kłamstwa nie ma prawdy
(joł) Świat nas uczy abstrakcji
Bo wszystko namacalne rodzi się w wyobraźni
Wiem, że czasem chciałbyś więcej niż ktoś ci przeznaczył
Każdy z nas chociaż raz szukał miłości w przyjaźni
Bo to takie piękne być rozumianym w pełni
Wiem, że masz marzenie, które też chciałbyś spełnić
Całym sercem wierzę w ciebie
Choć popełniamy błędy to zasługujemy żeby dostać to czego chcemy
[Hook x2: Vixen]