[Zwrotka 1]
Zostawiam tutaj problemy, opowiadam o sobie
Wykręcam te ściery, którymi na co dzień myję podłogę
Czasem udaję niemowę kiedy mam do powiedzenia parę słów za dużo
Parę słów za dużo... (parę słów, parę słów)
Które lądują znów pod dywanem jak nasze serca suche, podeptane
Na każdym kroku chrupanie, jakbyśmy jedli Crunchipsy...
Te serca są tak połamane ale ciągle zjadliwe widocznie
Liczyłem, że wszystko co złe się rozpłynie gdy zatrzymam to na języku jak hostię
Ale chyba nie, chyba potrzebna mi jest
Chyba nie, chyba potrzebna mi jest
[Refren]
Psychoterapia, to moja psychoterapia
Życie to nie zabawa a moje nastroje to ciągła huśtawka
Wahadła, chodź ze mną zagrać
Słyszę głos diabła i czuję się jak wariat
Ale szukam spokoju jak Gandhi Mahatma
[Zwrotka 2]
Ciągle kogoś ranię, w głowie mam w nadmiarze
Słów, z nimi wchodzę znowu nam na banie
A jak nic nie powiem, to mam kwas za karę
I już nie chce mi się gadać tak, jak w BlaBlaCarze
Ciągle mają te pretensje do mnie
Że za dużo myślę, ale to podobne do mnie
Wkręcam sobie jakąś vixę i mam chore fobie
Dwubiegunowe afektywne, wpisuję w Google
Bo mi nie pomaga terapeuta
Gdybyś wszedł do mego serca, to byś kurwa bełtał
Gdybyś wszedł do mego serca, to byś się zdziwił
I byś się brzydził, ale nie skreślaj mojego serca... nigdy
Bo jest gotowe do bitwy
Której finał wynagrodzi nasze krzywdy
Której finał wynagrodzi nasze krzywdy
[Refren]
Psychoterapia, to moja psychoterapia
Życie to nie zabawa a moje nastroje to ciągła huśtawka
Wahadła, chodź ze mną zagrać
Słyszę głos diabła i czuję się jak wariat
Ale szukam spokoju jak Gandhi Mahatma