Vix.N
Znajomi
[Intro]
Joł, posłuchaj tego

[Zwrotka 1]
Moi znajomi prawie nie słuchają rapu i chuj
Niepotrzebne mi opinie przyjaciół, mam słuch
Dzięki niemu to nie ginie, mam zasób słów
Który przebije Twój, jak dziewicę pierwszy chuj
Weź na mnie napluj tu, a Twoja ślina się odbije
Popłynie na Twój kurs i wrócisz z oplutym ryjem
Bo nawet jeśli nie chcesz, mówię o tym czym żyję
Ty też tym żyjesz jeszcze, choć kiedyś to minie
Może za chwilę, ale póki mogę, to idę tam
Po drodze nieba, choć może to bilet do dna
Nie widzę Cię tam, choć ciągle marzyłem o nas
To, co przeżyłem nauczyło mnie, że miłośc to kat
Ale chuj z tym, mam tu ludzi, którym mówię wszystko
To nie to samo co Ty, ale jakoś pozwala wytchnąć
Może nie żyją jak ja, ale to działa z korzyścią
Bo słuchając takich jak ja stałbym się egoistą
Z jednymi piję, z innymi płaczę
Choć czasem wstydzę się tego, że nie potrafię inaczej
Byłoby mi dużo łatwiej, gdybym był tu jak kamień
Nie musiałbym bać się, że kiedyś tu sam zostanę
Wiem, że w każdej spinaczce, ryzykują upadek
Dlatego płynąc jak statek, widzę dno w oceanie
Nie chcę nikogo zawieść, gdy pojawi się zakręt
Bo oni liczą na mnie, Ci dla których coś znaczę
Kocham ten rap i jak farmer sieję tracki
Jedni jarają trawę, inni zbierają znaczki
I mają zajawkę jak na laski nastolatki
Te chłopaki spod klatki, co szukają se szmaty
Wiem, że ludzie są różni, a ja często uogólniam
Ale jest tu tylu próżnych, że gubię się komu ufać
Coraz trudniej rozróżnić i chuj wie kogo słuchać
Bo zmieniają się w durni tu Ci co ponoć są po studiach
Kiedyś to minie a ja znajdę swoje miejsce
Gdzieś z Wami popłynę, razem wyjdziemy na tęczę
Będziemy pić i siedzieć, to nadejdzie jeszcze
Tam znajdziesz kobietę, która będzie obok Ciebie
I nawet nie będziesz wiedzieć, gdy to wejdzie w rzeczywistość
Bo traci swoją wartość to co Ci łatwo przyszło
A to chyba dowód na to, że doskonałość jest fikcją
Choć chciałbym przekazywać Wam idealną czystość
Mimo, że jestem tylko kroplą w tych oceanach
To sprawiam, że zwykły kolo się z tym utożsamia
Bo wkładam w to cały kolor, całe człowieczeństwo
Można władać tą wodą, żyjąc w niej jak Posejdon
Muszę badać i sprawdzać to wszystko jak dziecko
By znów nie poddawać się przelotnym marzeniom
Jak mam komuś zaufać, chcę miec do niego pewność
A Ty? Weź nie pierdol, bo znasz mnie tylko z zewnątrz