∞Infinitum∞
Spaliłem nadzieje, ale może jednak nowy rok będzie lepszy
[Zwrotka: Stufka]
Nie lubię ludzi, nie rozumiem ich lotów
Bawcie się dobrze, ja wracam do domu
Najkrótszą drogą i najciemniejszą
Potem sobie wmawiam, że nie chcę kłopotów
A ten rok był najgorszy dla mnie
Jestem zły na wszystkich
Zły dla bliskich
A jedyne co mi pozostawił to nowe blizny
Nie mam tożsamości już i miłych wspomnień
Strasznie nie lubię uśmiechać się do zdjęć
Słowo przepraszam jest drogie
Więc nie stać mnie na nie
Jestem biednym gnojem
Jestem poraniony i też lubię ranić
Jestem poraniony i też lubię ranić
Chciałbym zapomnieć, załatw mi xany
[Break: ∞Infinitum∞]
Ej załatw mi xany, ej załatw mi xany (je)
Ej załatw mi xany, ej załatw mi xany (hi-je)
Ej załatw mi xany, ej załatw mi xany (je)
Znowu upadłem ale jestem cały
[Zwrotka: ∞Infinitum∞]
Tyle razy próbowałem się już wysadzić
W pysku trzymam ten jebany dynamit
I najchętniej tak bym zakończył 2017
A te sprawy między nami
Chcesz by zostały między nami
Ja chciałbym się wreszcie wypalić
Ale kurwa nie mogę nie
Bo jestem jak feniks i zostanę popiołem
Początek roku uderzył najmocniej
Ledwo poskładany rozpadłem się ponownie
A przez moją banie popadłem w insomnie
Ciągle nagrywałem i to było pomocne
Ostatni miesiące chyba wskazały mi drogę
Pełen nadziei żegnam się z tym rokiem
Stawiam ostatnie kroki na już palącym się moście
[Outro: ∞Infinitum∞]
Właśnie kończę pisać tu ostatni rozdział
A co w nim wyczytasz już dawno historia
Dla samego siebie nie mogę się poddać
I choć na wiele jaźni rozbita ma głowa to fuzji dokonam