[Ref: ∞Infinitum∞] x2
Wychodzę gdy zimno na dworze
Znowu coś we mnie płonie
Deszcz spokojnie spada na skronie
Już o nic więcej nie proszę
[Break: ∞Infinitum∞] x2
Chyba jestem niewidzialny
Chyba jestem niewidzialny
Chyba jestem niewidzialny
Człowiek duch co przelewa siebie na kartki
[Zwrotka: ∞Infinitum∞]
Zapisałem już tysiące wersów
W nich zawarłem obraz siebie
Może kiedyś mnie w nich dojrzysz
Jak już dawno będę w piekle
Jako duch mijam codziennie
Twoją rutynę znam za dobrze
Pewnie zaraz wrzucisz zdjęcie
Jak pozujesz papierosem
Pozbierałem się po tobie
Chociaż miałem już insomnie
Stoczyłem walkę z demonem
Byle tylko spać spokojnie
Nie mogę wymazać wspomnień
A tak bardzo chcę zapomnieć
Dla innych jak cień ciągle
Nieważne dla mnie zgasło już słońce
[Ref: ∞Infinitum∞] x2
Wychodzę gdy zimno na dworze
Znowu coś we mnie płonie
Deszcz spokojnie spada na skronie
Już o nic więcej nie proszę
[Zwrotka: Brody]
Chyba jestem niewidzialny
Oni nie chcą widzieć prawdy
Znowu słyszę jak kłamiesz
Jesteś już skreślona dla mnie
W tłumie zniknąć mi łatwiej
Co wieczór duchem się staje
Krążę po ulicach czując ból
W słuchawkach znów żadnych zmartwień
I nie mam żadnych zmartwień (x2)
Moje puste oczy
Już widziały twe demony
Widziały twe słabości
To zwątpienie kiedy mówisz o miłości
I wiedziałem że zabraknie Ci siły by
Ustać w tym ja chciałem jak najdłużej żyć:
Iluzją
Ta..
Teraz chyba jest za późno
Ja..
Znowu włóczę się ulicą
Sam..
Znowu jestem tylko duchem
Może kiedyś się jeszcze obudzę
[Ref: Brody]
Wychodzę gdy zimno na dworze
Znowu coś we mnie płonie
Deszcz spokojnie spada na skronie
Już o nic więcej nie proszę