[Zwrotka]
Odliczam minuty do końca, pokuty nie zdążę dać im
Tak dawno nie widziałem słońca, a widziałem Ciebie w TV
Nie pamiętam ani miesiąca, a chcę znów obejrzeć ten film
Jestem jak potargana książka, pełna wspomnień i najgorszych chwil
Póki co została mi Twoja wstążka, która pachnie, pachnie, pachnie, pachnie tak bardzo
Resztę pooglądam sobie na fotkach, dzisiaj tak ładnie, ładnie kłócą się z prawdą
Na początku byłaś trochę za słodka, teraz gorzkie kłamstwa ciągną, ciągną nas na dno
Masz oczy tak piękne, a usta tak mętne, a słowa tak twarde, twarde robią mi hardkor
Myślałem, że wygrałem życie i mam to, i nagle - o ja pierdolę
Zaliczyłem lądowanie na twardo i nikt nie mówił już nic do mnie, to chore
Teraz to naprawdę koniec, kochaniе, już nie zmusisz mnie do życia na siłę
Zanim pionek zbijе gońca i króla, ja pozostawię trochę tego kim byłem
I przepraszam, jeśli masz mnie za chuja, przez cały ten syf oszalałem
Nie chciałem nic mówić, a bardzo się bałem, nie chciałem się łudzić, a tylko kochałem
Nie chciałem być taki, a taki się stałem i nie ma już Kuby, którego poznałeś
I całej tej krainy bajek, i domu pełnego uśmiechu, który widziałeś
Patrzę w oczy tym jebanym maskotkom (hahahaha) i mi głupio za te kilka lat życia
Gdybym kiedyś miał uwierzyć w samotność, nigdy nie zacząłbym o niej pisać
I spróbował z jakąś słodką idiotką być szczęśliwym, nie znikał nocami
I wracał nad ranem znów z wątpliwościami, szalony, pijany, bez Ciebie i wiary (bez Ciebie i wiary)
Ale to życie, nie ma już nic z tego złego
Przynajmniej poznałaś kilka osób, które robią coś pięknego
I wierzę z nich, kurwa, w każdego, nawet, gdy myślisz, że szydzę
Za dużo podglądam i płaczę za tymi, których już nie widzę
Całe życie uczyliśmy się spadać i robić wszystkie pojebane te rzeczy
A nie mogliśmy normalnie pogadać i się pożegnać jak ludzie, którym zależy
I nigdy nam nie było za łatwo, jak Pezet - nie jestem dawno od dawna
A gdy znowu zapaliły się światła, to ćmy odleciały jak szczury do bagna
Jeszcze zostanę tu z Tobą, nie oddam Cię Twoim wrogom
Przyjaciołom, bogom, nikomu, kto powtarza mantrę jak robot
Uroboros goni swój ogon, ja obok sprzedany za grosze
Nadzieje tak złudne jak trzysta na szosie
Przylecę do Ciebie ostatnim lotem
[Hook]
Pani Jeziora tak piękna, a Ty w mule i wodorostach
Wychodzi na boso jutrzenka, pod światłem księżyca wyniosła
I nie wiem, w kogo jest zaklęta, chcę tylko ją stamtąd wydostać
I jest dla mnie jak niebo piękna, tajemnicza, dzika i mroczna
Pani Jeziora tak piękna, a Ty w mule i wodorostach
Wychodzi na boso jutrzenka, pod światłem księżyca wyniosła
I nie wiem, w kogo jest zaklęta, chcę tylko ją stamtąd wydostać
I jest dla mnie jak niebo piękna, tajemnicza, dzika i mroczna
[Outro]
Słyszysz ją w subtelnych szeptach, mówi Ci, że masz znów zostać
A Ty nie chcesz tylko pamiętać, co stało się z Tobą jak poszła
Jak wrócisz do miasta na święta, zobaczysz ją z mężem na gofrach
I będzie w końcu uśmiechnięta, i jak jej dzieciaki beztroska