Na żylastym uchu słonia wrzeszczy mrówczyna
Która wierzy, że w ten sposób miłość swą wyzna
Niewzruszony mrówczym wrzaskiem
Delektuje się swym mlaskiem
Pospolity słoń
Nic nie trafia doń
Mrówka tonie w łzach, jakby słoń cebule kroił
Choć promieniami swymi słońce bóle koić
Się stara, osuszając z łez
Mrówcze spojrzenie, które zez
Porwał w nieznane
W mig pokochane
Cóż takiego w sercu mrówki stać się musiało
Że była w stanie przeniknąć przez słońskie ciało?
By dostrzec wnętrze olbrzyma
Musiała błądzić oczyma
Po tłustym ciele
Przez wcieleń wiele
Miłość nie zna granic, miłość kocha przeszkody
Łamigłówki i nierozszyfrowane kody
A ody do samej siebie
Śpiewać wszystkim w potrzebie
Gotowa jest wciąż
Śpiewał żonie mąż