[Zwrotka 1: Siles]
Słodka, piękna, chcę widzieć ją
Gorzka, silna, zabija zło
Wie gdzie mieszkam, widzi mnie wciąż
Zawsze ma przy sobie naładowaną broń
Kiedy się gubię, no to chwyta mnie za dłoń
Zatyka mi uszy, kiedy nie chcę słyszeć wron
W czasie kataklizmu daje mi bezpieczny schron
Muszę wstać, bije dzwon, pora by usiąść na tron
A co gdyby Ciebie nie było?
Czy tak samo by mnie zabiło?
Czy znienawidziłbym święta, kiedy jebana bezradność wydawała wyrok?
Jak mogło mi się wydawać, kto dał te myśli na widok
Już nigdy w życiu nie zwątpię, mówię jak się żyje, a nie jak się żyło
Nie wiem, jak mnie zapamiętasz
Siles, Norbert czy Sopyło
Ilu takich by nie było, ja podaję Ci nadzieję
Wiarę w siebie, szczerą miłość
Dziś to wyśmiewany slogan, bez którego ludzie giną
Zamiast mieć na szyi ręce, tulą smutek suchą liną
Trumna się przykrywa gliną
Woda zmienia się na wódę, krew zamienia się na wino
Płyną słono-gorzkie łzy, się mieszają z gorzką śliną
W płucach dusi gęsty dym, Ty się kochasz z kokainą
Siedzisz w tym pokoju sam, ktoś inny z Twoją dziewczyną
Ile jeszcze Ci potrzeba, by zaprosić ją do środka?
Prawda próbuje być siłą