Frosti
KUBUŚ INTRO (OUTRO)
[Zwrotka]
Głupie rzeczy przychodzą mi do głowy
Pale bucha bo jestem za nerwowy
A Pan Tomasz patrzy się tak na mnie
Jak by się chciał zapytać co znowu odpierdoilsz?
A ja nie wiem bo poznałem siebie
I czasem bywam zjebem
Sam się zaskakuje codziennie młody FROSTI mr. Problem
Było za spokojnie to zara coś,... no właśnie
Dziś w oczach gasnę jutro płonę żywym ogniem
Bywam ogarniętym gościem i nierozgarniętym głąbem
Tracę wątek ale nie dopuszczam do siebie że zwątpię
Za wielu osobom tym ich racje udowodnię jebać !
Jebać ich, jebać tych co mnie skreślili w dupę
Dali mi tylko powód żeby brać to za sztukę
Młody piekarz, tyle razy mogło się niе upiec
Nie patrzę pod nogi, spojrzysz to ci ktoś wyjebiе mukę
Jestem Frosti czasem obrzydliwy, czasem słodki
Wiecznie głodny emocji
Budzą mnie w nocy koszmary że znowu jestem bezdomny
Napisz zaraz, to spakuję i ci ktoś przywiezie te torby
Innego życia nie znam, a start miałem całkiem nie kulawy
Ale ja to lubię se pokomplikować sprawy
Chciałem sam to robiłem sam
Ale bez waszego wsparcia bym nie dał rady (nie)
Jakbym wtedy wiedział, że nie potrzebny do niczego legal
Nie wychodziłbym z podziemia
Jakbym wtedy wiedział, że moje featy dla nich są dla
Uwiarygodnienia
Bym lepiej je przebierał
Jakbym wtedy wiedział, że raperzy to downy
Co chcą się wyświetlać, najlepiej z kimś sławnym
Bo gdyby nie rapsy, to by okruchy żarli
Nie mógłbyś u mnie kimać i nie poznałbyś prawdy
W 2k17 chcieli prawie wszędzie gadkę, ze mną
Moją płytę brali jak na randkę, w ciemno
A jak widzisz że ktoś kładzie lachę, cieżko
Kiedy chodzi o coś więcej, niż parcie na szkiełko
Koledzy na sankcje czasami trochę dłużej
I ciągle na ulicy i z niej daję w obieg muzę
Jakby wtedy znaleźli, to przeczytałbyś nagłówek
I zakończyłbym karierę, cztery EP'ki przed albumem
Czasem młody dureń, czasem głowa zajebana gruzem
Ale to zrobiło mnie !
Który balas moją ksywą historię buduje se
Porysowany łeb, a zachować się umiem (ZOO! ZOO!)
Przeglądam kontakty w telefonie
Tego zdjęli, ten wyjechał bo by zdjęli go za moment
Jakbym wtedy wiedział i tak robiłbym co robię
Idę dalej, bo to droga w jedną stronę
My pracujemy w weekend a nie gramy koncertów
Pomimo tego w trasie, tylko że po centrum
Zipbag, vacuum dwa cztery jak Tesco
Dwa cztery za dwie, albo jeden jak często
Wiesz tak im się odkleja, kiedy wbili na salony
Za dużo proszku, dymu i tabletek
Jesteśmy z innej bajki i chamie pierdolony
Tacy jak ty są po to żeby robić na nich becel
Wieści z pierwszej ręki, temat daje ci nieskazitelny
Wszystko od serducha a za dużo śmy widzieli byku by być obojętnym
Mam swoje zdanie i nie zmieni go żaden typ i żadna dupa
Gram w to stąd leszcze, miasto stołeczne
WWA pato, WWA (hard?) znowu nowe gwiazdy gasną na mieście
Ja wpadam z bandą na backstage i robimy se na celebrytach siano
Nie zobaczysz mnie z nimi, zobaczysz mnie z moimi
Tam węże jak Nagini
Relacja biznesowa to dla mnie nie relacja
Bo zanika w chuj szybciej niż jebane stories'y
Szczęście przeżywam na żywo, chuj w to życie na pokaz
Bo co drugi zarobas w necie, to serio golas
Za duża waga słowa żeby z mordy robić dupę
To co mówię biorę nie na Frostiego, biorę na Kubę