​vkie
Nie skumasz
Vkie, vkie, yeye, yeye

[Zwrotka]
Moja głowa nadal pełna, a portfel nadal pusty
I każdy czynnik podpowiada mi żebym odpuścił
Wejdę sam tam, gdzie wnieśli starzy twoich kumpli
Puszcza całe miasto i ty też to pewnie puścisz
Jak jest ci tu za dobrze, to policjant chętnie sprawdzi
Szkoda, że jak głodujemy to nikt się o nas nie martwi
Potwierdziłem wszystko, nigdy nie wskoczę za kratki
Nie mam czego stracić i tak w środku jestem martwy
Znam małolatów mądrzejszych niż moi rówieśnicy
Jesteś niepoważny, czemu mam się z tobą liczyć
Wychował mnie krzyk babci, a nie płacze ulicy
Przysięgam Ci babciu, że będziemy żyć bez lipy
Mam osiemnaście, czuję się choćbym umierał
Nie mam dla kogo się starać, to przyczyna uwielbienia
Samouwielbienia, co dzień się z tym ścieram
Ona tego nie kuma, bo jest po prostu ciemna
Czemu mam się martwić o to, że ty będziesz płakać
Jestem tak wkurwiony na świat, jest mi źle nawet po dragach
Muszę sam ze sobą wygrać, nikt mi nie pomaga
Chłopcy nie schodzą z boiska, nie chcę się do nich przyznawać
Jestem świeży na rejonie, chcieliby taki sos mieć
Chcieliby taki sos mieć i nie mówię o forsie
Twoje oczy robią bling, rozjebane przez proszek
Wysyłaj mi to na bling, jeśli mówisz o zwrocie
Psy zawsze będą szczekać, szczekają do nieba
Chciałbym żebyście znikneli, niczego więcej nie trzeba
Nie skumasz o co chodzi, jak ci nie zabrali serca
Nie skumasz o co chodzi, bo ta gadka jest zbyt świeża
Jestem fresh, na mnie nowa bluza
Ty niby też, ale to jest pokazówa
Nawet się nie umiesz gibać, a chcesz kurwa robić stany
Raperzy - niby wzory, jak to są zwykłe barany
Ty jeśli chcesz strzelać, no to strzelaj nabojami
Mam w kieszeni twoją paczkę i nie chodzi o cannabis
To zwykła nienawiść, nic więcej między nami
Młody vkie, dziwko, możesz sprawdzić, dawaj, dawaj
W chuju mam cały teatrzyk
Wychowawca mówił, że inaczej na mnie patrzy
Małolacik poznał trochę prawdy, małolacik, młody Vkie