[Zwrotka Tondos]
Nie pytaj "gdzie jestem?", ciągle jestem obok niej
Nie pytaj "co u mnie słychać?" kiedy leży obok mnie
Nie pytaj "czy dogram feat'a?"
Nie pytaj "kiedy ta płyta?"
Nie pytaj "ile zarobię?" ja niczego Ci nie powiem ( jee )
Oni ciągle tu pytają nie chcę niczego za darmo
Tutaj stoję z moją bandą, po ręce mi płynię szampan
Pytają "kiedy coś nagram?", nie chcę mi się z Tobą gadać ona znowu coś rozpala
Dla Ciebie mogę spalić pieniądze, one nie mają znaczenia nie, nie, nie
Kiedyś chciałem wszystko mieć, dzisiaj chciałbym tylko Cię
Kiedyś chciałem wszystko mieć, dzisiaj chciałbym tylko Cię
Oni mówili, że kiedyś to jebnie, ziomal mi mówił, że zrobię tą pengę
Skaczą do góry na moim koncercie, chyba nie mogło być piękniej
Nie słucham co mówisz o mnie, jaki jestem monotonny
Nie patrzę co masz na metce, lepiej szybko odbij je
Lepiej szybko stąd odbijaj, my czekamy już na finał
Do głośnika się podpinam, znowu leci ta muzyka
Znowu leci ta muzyka, niebo różowe nad nami nie zostajemy tu sami
Dla nich spalę te pieniądze, niebo różowe na horyzoncie
Kiedy chciała San Francisco, dzisiaj mamy chyba wszystko, powiedz co Ci tu nie wyszło, typie
Nie pytaj o mnie, proszę nie pytaj o mnie
Robię na szybko ten numer, później wychodzę do niej
Co sobotę płoną liczby, co sobotę płoną wszyscy
Mamy tutaj prawie koniec, ona jest po mojej stronie
Koniec jest już kurwa blisko, nie myślę co da mi przyszłość
Dostałem od życia kredyt, żeby kiedyś być najlepszym
Ona mówi, "żebym przestał", znowu topie się w tych wersach, już chyba nie mogę przestać
Nie pytaj "co robię tam?", nie pytaj "co w ręku mam?"
Nie pytaj "czy robię hajs?", nie pytaj "czy jestem sam?"
Nie pytaj "jak ja to robię?", bo sam Ci tego nie powiem
Tego Ci nie powiem sam, oni zieloni jak hajs, oni zieloni jak grass, lecę do Miami Vice
Lecę do Miami Vice x3