Mam parę osób za sobą
275 to nie tylko logo
Koledzy od wódy i tak zawiodą
Nie będą słyszeć wołania o pomoc
Nie wiem już nawet od kiedy nie dzwonią
Ich głowy są w trybie samolot
Nie chcę ich widzieć jak skończą
Choć przecież nie lecą za mocno
Na Muranowskiej tramwaje mnie budzą
Dzień się zaczyna i kończy jak zawsze
Nie mam spokoju już bardzo długo
Pale z braciakiem w pizzerii o czwartej
Robi się coraz jaśniej
Ja bucha popijam browarkiem
Raz na dwa lata się widzę z braciakiem
A zawsze się trzymamy razem
Do moich ludzi co mają demony
Wszyscy już jesteśmy chorzy
Palę na smutno i chcę się otworzyć
Co mam powiedzieć, jestem zmęczony
Nie ma stop bo w tym nie ma mowy
Nie ma stopu dopóki my jesteśmy młodzi
Ona mi mówi, że za dużo jaram
Za dużo siedzę w oparach
Czasami myślę, że bardzo się staram
A nic nie wypala
Wbijam do studio i robimy beata i rapa
Mordo, to trzecia notatka
Czekasz na numer jak szatniarz
Czekasz na numer jak cała parafia
Sama prawda, ja, to nie stara gwardia
Chłopaki siedzą na wyspach
Chłopaki siedzą na saksach
Chłopaki siedzą na chacię czekają aż spadnie im manna
275 nigdy nie zwalnia
Dopiero wchodzę a smuci mnie branża
Nie lubi impreza na miastach
Kto mnie nie lubi i tak nie obczajam
Wrzucaj cyferki na murach miasta
Wychodzę sobie na szluga w klapkach