[Producer Tag]
Swizzy na bicie ziomal
[Intro]
(Z moimi ludzmi)
(Z moimi ludzmi)
(Z moimi ludzmi)
[Refren]
Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy
Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy
Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy
Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy
(Kiedyś)
Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy
Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy
Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy
Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy
[Zwrotka 1]
Boże, tylko ty wiesz ile włożyłem w to pracy
Wypruwając sobie przy tym żyły jak Witkacy
Ważne kto jak kończy, a nie to jak zaczyna
Śniłem o takim życiu, zmywając im naczynia
I fury, basen, willa, fury, basen, willa
Przewidziałem to już dużo wcześniej, tak jak Sybilla
Ambicje wysokie mam, tak jak Himalaje
Nie pozwoliłem sobie wmówić, że się nie nadaję
I pracowałem na czarno, aż do białego rana
Nikt nic nie dał za darmo, stąd cena jest mi znana
Wciąż gonię marzenia, wierząc w to, że je spełnię
To dla ziomów w ortalionie i dla tych ziomów w bawełnie
[Refren]
Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy
Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy
Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy
Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy
(Kiedyś)
Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy
Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy
Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy
Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy
[Zwrotka 2]
Wdepnąłem w gówno i zrobiłem z niego nawóz
Jeśli mieć jakiś dylemat no to AMG czy Brabus
Każdy z moich ziomów mówi mi, że jakiś plan ma
Niech zbiją kokosy i niech nie odbije palma
To nasze pieć minut, co tak szybko tu nie minie
Wciąż czuję niedosyt, jakbym cierpiał na bulimię
My-my-myśl o mnie co chcesz, ale nigdy we mnie nie wątp
Niosę swój krzyż na szczyt przed oczami mam Giewont
[Bridge]
Chcę iść ścieżkami których nie ma tu na mapach
Zostawić coś po sobie, a nie tylko się nachapać
Dobry Boże, jeśli słuchasz to nam pomóż
Rozbijemy bank, potem rozbijemy obóz
A wtedy...
[Refren]
Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy
Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy
Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy
Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy
(Kiedyś)
Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy
Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy
Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy
Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy