Kaczor BRS
Uliczny Styl
[Zwrotka]
Nie wpierdalaj się przed szereg, kiedyś zostałem tu sam
Dzisiaj robię takie rapy‚ pa‚ papa‚ pow
Chcesz przekazu wyjdź na rewir, albo na bajerę wpadnij
Wyłożone mam co powiesz, na ulicy lubię tańczyć
Styl uliczny‚ co ci powiem, że pies węszy każdy wie
Chłapie rymem się ulicznym, styk spalony BRS
Nie każdy fałszywy jest tu i nie każdy poda rękę
Lubisz czerwień to podbijaj i pod gardę chowaj szczękę
Ee melanż rwie‚ daj mi mache, chce się ćpać
Oglądają się na mieście, wypierdalać pa, pa pow
Kaczor BRS, wiesz styl uliczny czuje w bramie
Ktoś podpali Ci samochód, z miejscówy wykosi ćpanie
Amen, między prawdą a złem tasuje życie rozdanie
Idą w kapturach postacie, to nie mnisi słyszę lament
Wilki, wilki, wilki idźcie po was wierny grizzly
Wasze cipki chcą do buzi, łokcie, noże, potów litry
Lubię tańczyć w bramie, choć nie jestem bóg wie kim
Zatańczymy pod hotelem, ostre noże, litry krwi
Zamknąć kurwa dupy, bo ulica nawija
Co robiłeś (?) ja to złodziej ty policja
Jakie miałeś kiedyś plany, pewnie zostać tu kagańcem
Ściągaj kurwo chustę z mordy bo chcę patrzeć gdy tu gracie
Mówi Kaczor z Barskiej, niech się niesie w cały kraj
Szanuj małolata bracie, będzie zemsta, pa, pa pow
Styl uliczny moim życiem, za-za-zapierdalać
Budujesz to całe życie, w sekundę przychodzi kara
Amen, panie boże niech się niesie w cały kraj
Sztorm wjeżdża na polskie morze, popalone styki, braa
Zejdź mi z drogi, bo mnie to już to nie obchodzi
Bunkier z mordy i badejki ściągaj szmato, idą koty
Styl uliczny lata wszędzie, patrzy farbowany lis
Chlastam cię po mordzie kosą, wchodzi popalony styk
Styl mój bracie gruby, niczym hajsu w PKO
Oko znowu zabielone, na półtora grama wąs
Robię z mózgu pralkę, gdzie ta dziwka ma mieszkanie
Palą kurwa mi się styki, odmawiam znowu zeznanie
Amen, niech się niesie w kraj, bo to mordo złoty strzał
Od dzieciaka na zajawce, xanax, mefa, wóda, crack
Podbijam na rejon a tam kurew hordy i policja
Ktoś wyłapał znowu w cipe, daje cynki z góry hiszpan
Elo BRS, wiesz dam se radę nawet sam
Orły latają wysoko, wchodzę i podpalam las