WszedzieZUBER x BrakPerspektyw
#Beksiński
[Intro]
Wskazówki nieubłaganie odmierzają czas. Do umownego końca stulecia i tysiąclecia pozostały niespełna 3 tygodnie. Czy zdają sobie państwo sprawę z tego, że dziś spotykamy się po raz ostatni w latach 90 XX stulecia? I w ogóle może to być nasze ostatnie spotkanie


[Zwrotka I]
Wielkie miasto nie dla mnie, ja serio stąd spadam
Nawet nie próbuj mnie zatrzymywać, bo jedno co powiem to weź wypierdalaj
To potęga chwili wiesz, ci co prawie zabili mnie
Nie wiedzieli co siedzi mi w głowie, mimo że widziałem zza szyby cel
W sumie to bardziej widziałem brak celu, zero dyskusji i zamilcz na trochę
Przez moje życie przewinęło się wielu i każdy nie wiedział co sam zaraz powiem
Czuję niepokój jak czują niepokój, gdy widzą mnie tamci zza okna
Tysiące bloków jak na Mokotowie, a zawsze ta sama historia
Żyję nocą i chcę świeżej krwi, tragizm mnie zawsze rozkurwia
Wjeżdża na pętle bit, zawsze pomijam tych leszczy bez jutra
Światło się świeci, analogowo przelewam litery na kartkę
Jak mam nie pragnąć zabicia się jak wszystko to widzę wyraźnie?
Uciekam w muzykę, czasami w filmy, czasami gazu mocniej
Tu wiem co to życie, gdzie ten ideał, pomóż odnaleźć bodźce
Palę te mosty co chwila, a robię jej jazdy o papierosy
Boję się luster w około, myślisz czemu sobie nie patrzę w oczy

[Hook]
Jebać robotę i życie z tym wszystkim
Dajcie mi spokój, nie będę szczęśliwszy
Miłości nie ma bo są tylko cyfry
Jak nie wiesz kim jestem, to mów mi Beksiński
Jebać robotę i życie z tym wszystkim
Dajcie mi spokój, nie będę szczęśliwszy
Miłości nie ma bo są tylko cyfry
Jak nie wiesz kim jestem, to mów mi Beksiński

[Zwrotka II]
Zawsze chciałem kobietę, co w pełni rozumie te rzeczy, co mnie rozrywają
I wiem że to głupie, że coś mnie blokuje bym poszedł na całość
I boję się trochę, że znowu spierdolę jak było to razem poprzednim
I dało po dupie, a dawno rozlałem to na stół kuchenny
Jak otwierałem flaszkę, dostrzegałem łatwiejsze
Drogi wyjścia z tamtej, pojebanej akcji więc
Ojciec mówił zawsze, nie każ cierpieć matce, ej
Poczekaj na szansę, innej drogi nie masz, wiesz?
Tego nikomu nie przetłumaczę, nie radzę sobie ze szczęściem?
Demony wyją, że nic nie znaczę, więc nie wiem po co tu jestem
Tak kurwa dziwny, że im głupio kiedy stają obok
Tak impulsywny, dobrze widzę, że się kurwa boją
Ludzie pochowani, wszyscy tacy mali
Wszyscy tacy sami, wieczna ekspozycja granic
Ja wśród pojebańców byłbym traktowany jak król
Śmierć na ścianach, momentami tylko brak słów

[Hook]
Jebać robotę i życie z tym wszystkim
Dajcie mi spokój, nie będę szczęśliwszy
Miłości nie ma bo są tylko cyfry
Jak nie wiesz kim jestem, to mów mi Beksiński
Jebać robotę i życie z tym wszystkim
Dajcie mi spokój, nie będę szczęśliwszy
Miłości nie ma bo są tylko cyfry
Jak nie wiesz kim jestem, to mów mi Beksiński

[Outro]
Ale po nim usłyszą państwo jeszcze jeden utwór. Jeszcze jeden utwór, który jest naprawdę bardzo, bardzo ważny, bo zawsze coś znaczył. Zawsze coś tam, zmieniał. Wiem, że los nie lubi, żeby go prowokować albo żeby nim sterować, ale może tym razem. Dobranoc