WszedzieZUBER x BrakPerspektyw
NIEOBECNA
[Refren x2]
Ty nieobecna już byłaś nad ranem
Ja znowu wyglądam jak ostatni frajer
Znowu zacząłem dziś pisać testament
Nieobecna, nieobecna
[Zwrotka 1]
Tu nie ma się co dziwić coś podzieliło nas
I każdy ma swoje wpływy skoro już przyszedł czas
Mówisz że nic na niby, że ponad wszystko szczerość
A mimo wszystko dziś mam skojarzenia z beznadzieją
Na chwilę gdzieś poczułem, że to wszystko straciło sens
Jedyne co mi mogłaś zdradzić to mnie
A jak empatia to grzech, to nie grzeszyłaś choćby myślą
Ale starałem się brać to na siebie mimo wszystko
Cieszę się że wychodziło ze mnie to drugie ja
Wtedy chętnie zabieralem cie do swojej jamy zła
Skwierczala bletka kiedy palilismy blanty w lesie
I wtedy spiecia były co nam świt przyniesie
Hej ty nieznajoma, wiesz co to miłość kozaku?
Miłość to widok gdzieś z okna na wszystkie domy wariatów
Nie dajesz rady to skaczesz i łamiesz kości
Nie dałem rady inaczej niż tylko zwątpić
[Bridge]
Ty nieobecna
Ty nieobecna
Nieobecna już byłaś nad ranem
[Refren x2]
Ty nieobecna już byłaś nad ranem
Ja znowu wyglądam jak ostatni frajer
Znowu zacząłem dziś pisać testament
Nieobecna, nieobecna
[Zwrotka 2]
Tak bardzo nie chciałem cię nienawidzić przez to, że
Płonąlem mocno zanim się to wypaliło
Te mroki nas zjadaly nim zgasilem światło więc
Mi nie mów kiedykolwiek że istnieje miłość
Bo teraz wszystkie płacą za twe błędy
Tak słono że te moje łzy - sama słodycz
A pomyśl ile razy zrobiłem z siebie debila
Na wyjście z twarzą nie było już żadnej opcji
Tę drugą wersję masz gdzieś na swojej playliście
W tamtym iPhone z którego mnie wykreśliłaś
Tę drugą wersję zatrzymaj, weź na pamiątkę
Było ich więcej, ja nie będę rozdrapywać
[Bridge]
Ja nie będę rozdrapywać
A ja nie będę rozdrapywać
[Refren x2]
Ty nieobecna już byłaś nad ranem
Ja znowu wyglądam jak ostatni frajer
Znowu zacząłem dziś pisać testament
Nieobecna, nieobecna