Sarius
Adam Sławny
[Intro]
Wowo productions

[Zwrotka 1]
Zdolni raperzy odchodzą szybciej niż się wydaje
Szybciej niż się wydają, życie jest tylko hajem, nagle jest go za mało
Jak Floki, widziałem już tyle na oczy, że ziemia przestała być rajem
Z fortuną się przespałem jak z największą szmatą
Te same hotele, co te gwiazdy z TVN
Lecz ja nie pytam management, he: "czy są zniżki za hashtagi jakieś?"
Nie zabiorę tam Ciebie, nasze szanse są przegrane
Zrobisz pałę, balet, wszystko, lecz nie nad ranem kanapki
A teraz jak wkurwiam się, biorę apartament i ma być yeyo na już (u, u)
Yeyo na już, a kiedyś wkurwiony chodziłem i chuj
Skandale na Glamrapie nie dotyczyły mnie, chociaż lubiłem się tłuc (tłuc, tłuc)
Dzisiaj no cóż, zazwyczaj wyglądam jak Wy razem we dwóch
Nie cofnąłbym czasu już, nawet gdybym mógł, przepraszam dziadków
W żadnym wypadku nie zdzierżyłbym ludzkiego wzroku, którym dziś patrzę sam na Was jak Pan Bóg
Nowy ja starego zjadł już
To z mowy węży, więc gdzie nie przejdę one syczą za mną "Sarius"

[Przejście]
Skaczę od dania do dania, nikt nie ma już nic do dodania
Balenciaga koszula biała, a serce jak szczyt w Himalajach
Niech łapie te chwile aparat, bo tego nie będzie już zaraz
Bo tego nie będzie już zaraz, bo tego nie będzie już, he
[Refren]
Więc skaczę od dania do dania i nie mam już nic do oddania
Kawior z bieługi i bania, pierdolę Twe długi, starania
Bo tego nie będzie już zaraz, he, tego nie będzie już zaraz
Tego nie będzie już zaraz, ja świata nie chcę naprawiać

[Zwrotka 2]
Bo sam już nie wiem kogo kocham bardziej
Raczej siebie, czy siebie sprzed lat? Mniej
Jak wtedy, czy więcej bym chciał mieć?
Na kredyt, czy jak dzisiaj ja?
Spać spokojnie, czy w ogóle, za drobne, czy va banque?
A wszystko tak prostsze tu było w tych czasach
Odwiedzałem bazar, ale nie po szafran
Mówiłem "przepraszam", dziś mówię "spierdalaj"
Nie wiedziałem, czy potrzebuję więcej, nie no co Ty, klaunie? Pierdoliłem nędzę
Zostawiłem szmatę gdzieś zamiast napiwku, kurwa, fajnie mi bez tych jej cyrków wreszcie
Każdy mi machnie jak idę po mieście i ciągle błyszczę, choć czasem nie chcę
Zawsze mam siłę i się uśmiechnę, pytanie czy szczerze...
Mam dobrą talię, choć to może blefem być, prawdy o mnie nie wie nikt
Choć to trochę straszne
Jestem jak Harvey, bo się muszę z sobą bić, stary ja to nowy Ty (Ty)
A mnie już nie znajdziesz

[Przejście]
Skaczę od dania do dania, nikt nie ma już nic do dodania
Balenciaga koszula biała, a serce jak szczyt w Himalajach
Niech łapie te chwile aparat, bo tego nie będzie już zaraz
Bo tego nie będzie już zaraz, bo tego nie będzie już, he
[Refren]
Więc skaczę od dania do dania i nie mam już nic do oddania
Kawior z bieługi i bania, pierdolę Twe długi, starania
Bo tego nie będzie już zaraz, he, tego nie będzie już zaraz
Tego nie będzie już zaraz, ja świata nie chcę naprawiać
Więc skaczę od dania do dania i nie mam już nic do oddania
Kawior z bieługi i bania, pierdolę Twe długi, starania
Bo tego nie będzie już zaraz, he, tego nie będzie już zaraz
Tego nie będzie już zaraz, ja świata nie chcę naprawiać
Więc skaczę od dania do dania i nie mam już nic do oddania
Kawior z bieługi i bania, pierdolę Twe długi, starania
Bo tego nie będzie już zaraz, he, tego nie będzie już zaraz
Tego nie będzie już zaraz, ja świata nie chcę naprawiać

[Outro]
Hahaha
Nie mam już nic do oddania
Pierdolę Twe długi, starania
(Sarius, Sarius, Sarius, Sarius
Sarius, Sarius, Sarius, Sarius)