Sarius
Benzo Cozy
[Zwrotka 1: Sarius]
Wszystkie niewygodne sprawy (sprawy)
Najwięcej ważą zazwyczaj nad ranem
To stres, którym musisz swą cenę zapłacić, a w branży się kręci ten stary teatrzyk
Wokół nowych twarzy, już znam to na pamięć
Czasem się boję, bo słowo "normalnie"
Choć je przymierzałem nie dla mnie skrojone
Muza zbudowała mi z piasku zamek
A cały fanbase go zalał betonem
Już tak wielu ludzi mi życzy zagłady
Bo jeszcze więcej jest po mojej stronie
Mordo, te bluzgi, gdzie nimi zapłacisz
To nie zmaże błędów na Twojej drodze

[Refren: Sarius]
A ja biorę benzo i mam wyjebane
Bezpretensjonalnie pierdolę ten świat
Na słonecznej łące wieje lekki wiatr, ej
Pozdrawiam każdą mamę, która presją ryje banię, potem zrzuci na mnie jego ćpanie
Pozdrawiam cały lament, plucie na mnie
Obyś dał im, panie, właśnie tyle samo
A Benzo Cozy to mur z pozłacanych tarcz
Jak mam być w piekle, to mi spakuj klapki tam
Kurwa, nie chcesz wiedzieć, co ja widzę w snach
Znów mi obojętne to, co jest za dnia
Każdy jakby w stroju owcy, dla mnie
Wszystkie takie same, nie są moim stadem
Mam do melo talent, tak odpowiadałem
Kiedy w szkole frajer pytał mnie o plan
[Przejście: Sarius]
Mam to obcykane, nie ma opcji nawet, żeby Twoje zdanie było choćby blisko nas
Benzo Cozy, ale ja nie idę spać, ale ja nie idę spać...
Tylko latać w obłoki
Czuję się kuloodporny
Nie możesz mnie dojrzeć i ukłuć
Cię życie spierdoli z rowerka jak YouTube
Za dużo patoli na oczy widziałem
By zasnąć jak wszyscy już po trzecim kubku
Jak masz wokół durniów się, kurwa, nie kumpluj
Bo bardzo szybko przenikniesz do struktur

[Zwrotka 2: Kwiatek HAZE]
Ja odpinam się od absurdu, chmura osiada na płucu
Latam pośród cumulusów, to jest mój uśmierzacz bólu
Ona leży nago, wszystko dzieje się w slow-mo
Ten dotyk to nie fantom, jest kilka minut przed piątą
Nie możemy zasnąć, przyjdzie czas, żeby odpocząć
Delektujemy się fazą, no bo mamy jedną młodość
Nie mogę się ruszyć niczym odurzony syropem po uszy w hipnozie
Zanurzam się w duszy, jakbym czytał książkę i to ją łaskocze
Nasila jak rum, wzmaga jak faz
Bajkowy mood, nieziemski stan - ja, żeby to czuć nie muszę nic brać

[Zwrotka 3: Książę Mazowiecki]
Jestem tak wysoko (ta), a problemy coraz większe
Rozwinąłem skrzydła (frrr), choć nie chcę więcej polecieć (nie)
Znowu duszę się w mieście, a chciałbym się zgubić gdzieś w lesie (aha)
Głosy w głowie wyciszyć (shh) i w końcu wykrzyczeć to z siebie nareszcie
Róbcie mi miejsce
Może ten pech nas ominie na szczęście
Może to test, by móc zrobić coś więcej?
Boli łeb, a spraw tyle w kolejce, popijam tabletkę
To spokój w pigułce, receptę na szczęście zdobędę (zdobędę)
Lekarz mówił "bierz jedną", ale wezmę setkę
[Refren: Sarius]
A ja biorę benzo i mam wyjebane
Bezpretensjonalnie pierdolę ten świat
Na słonecznej łące wieje lekki wiatr, ej
Pozdrawiam każdą mamę, która presją ryje banię, potem zrzuci na mnie jego ćpanie
Pozdrawiam cały lament, plucie na mnie
Obyś dał im, panie, właśnie tyle samo
A Benzo Cozy to mur z pozłacanych tarcz
Jak mam być w piekle, to mi spakuj klapki tam
Kurwa, nie chcesz wiedzieć, co ja widzę w snach
Znów mi obojętne to, co jest za dnia
Każdy jakby w stroju owcy, dla mnie
Wszystkie takie same, nie są moim stadem
Mam do melo talent, tak odpowiadałem
Kiedy w szkole frajer pytał mnie o plan