[Refren: Sarius]
I nie chcę już fleszy, i być tam z Wami
I patrzę na księżyc, i tęsknię do plaży
Już nie chcę być pierwszy pomiędzy ostatni
Stresu czuć nie chcę jak wilk nad przepaścią
Poniosę te rany i poczuję drzazgi
I przebiję skały, aż będziemy razem
Nadzieja we mnie wciąż tańczy, choć gaśnie
Czy zdążę powiedzieć, co czuję naprawdę?
[Przejście: Sarius]
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Ja muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
[Zwrotka 1: Sarius]
Hej, to tylko muzyka, mówią mi, żebym nie wnikał
Że się ją mierzy w wynikach, więc nie wiem, czy chcę to już pisać
To moja loca la vida, bez psychologa, starczyła benzyna
Oblałem się nią i spaliłem na bitach, jak musisz, to dzwoń tam, jak musisz, to idź tam
Wciąż wystarczy mi iskra i znowu zło tu wkracza
Niech tu nie mieszka szatan, nie mam już ciarek od Nasa
Samarek od dziada, nie tonę w przypale do pasa
Nie muszę za szmalem latać, nie mam już brata, bo dziś jego piekło to chata
I już tylko dealеr mu mówi tu "dzięki, że jesteś, pozdrawiam"
Niе patrzę na resztę, bo nie wierzę w ludzi od dawna
Jestem już tylko tym liściem na wietrze
Niczego nie chcę, podziwiam przestrzeń
Wędruję jak mrówka po lesie
Jak Uran i Gaja, co dały mi tchnienie
Poza kulturą milionów wyświetleń
Poza strukturą i Twoim obiegiem
Nie liczy się dla mnie, czy jutro tu będę
Nie liczy się dla mnie, czy jutro tu będę, poza obiegiem...
[Refren: Sarius]
I nie chcę już fleszy, i być tam z Wami
I patrzę na księżyc, i tęsknię do plaży
Już nie chcę być pierwszy pomiędzy ostatni
Stresu czuć nie chcę jak wilk nad przepaścią
Poniosę te rany i poczuję drzazgi
I przebiję skały, aż będziemy razem
Nadzieja we mnie wciąż tańczy, choć gaśnie
Czy zdążę powiedzieć, co czuję naprawdę?
[Przejście: Sarius]
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Ja muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
[Zwrotka 2: Lukasyno]
Ktoś czeka na słońce (słońce), ktoś czeka na deszcz
Oś czasu biegnie tu w poprzek, linia życia jak meandry rzek
Miliony szeptów, ja siedzę samotnie, ich lęk jak fala podmywa brzeg
Tylko siebie tu spotkam, nie mogę cofnąć się, z dala od stada wrzucam wolny bieg
We mnie wszystko, wokół nicość, się nasycam pustką, a Ty czego się potrafisz wyrzec?
Zapomniałeś już jak smakuje głód? Z nim poczujesz zapach tego, co prawdziwe
Wody lustro, stroję zmysły, nieba bliskość, gdy zamykam oczy słyszę to, co żywe
Jasne myśli i tylko silny duch, nocą cichy szum wiatru mnie wzywa
Uważaj na tych, co mówią, że wiedzą
Gdzie klucz do wrót tajemnicy istnienia
Pełen ocean snów poza przestrzenią
Tu wolność przypływa ze zrozumieniem
[Refren: Sarius]
I nie chcę już fleszy, i być tam z Wami
I patrzę na księżyc, i tęsknię do plaży
Już nie chcę być pierwszy pomiędzy ostatni
Stresu czuć nie chcę jak wilk nad przepaścią
Poniosę te rany i poczuję drzazgi
I przebiję skały, aż będziemy razem
Nadzieja we mnie wciąż tańczy, choć gaśnie
Czy zdążę powiedzieć, co czuję naprawdę?
[Przejście: Sarius]
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Ja muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
Muszę wolnym być (oczyszczam się z matni)
[Zwrotka 3: Sarius]
Ludzie, to wszystko stworzono dla nich
Ale oni nie są stworzeni do wszystkiego
Trzymałem w rękach płonący dynamit
Bo oddałbym nerkę, by zmienić te ściany
By wyjść z tego bloku, na części rozwalić
To wszystko, co wokół jak więzy ze stali
Trzymało mnie tak, że już ledwie tu stałem
Więc dałem już nawet swe życie na szali
Żeby być wysłuchanym, żeby mieć apartamenty
By z autobusu na tą furę zerkali tak samo jak ja, kurwa, pół życia lub więcej
Ty jesteś pizda, nie sensei, ze mną ulica i prestiż
Nie chciałem oddychać już kiedyś, a dziś bywam tlenem dla reszty
Zjechałem ten kraj przed trzydziestką
Napiłem z każdym koleżką
To nie było tylko ucieczką
Dziś idę to opowiedzieć tym dębom
[Outro: Sarius]
Muszę wolny być