Blacha
Gdy zapada zmrok 2013
[Zwrotka 1: Blacha]
O!
Za oknem ciemność znów pisze wersy nad ranem
Nie muszę biegnąć bo nadrobię wszystko z czasem
Nie patrze na innych, patrze tylko na siebie
Bo to ja a nie oni będę później cierpieć
Kilka dziewczyn chce pogadać, mówią "Nie próbuj"
Bo zablokowały mnie w sercu nie na fejsbuku
Mogę bez trudu rozjebać w jeden dzień wypłatę
Później przez cały miesiąc wbijać zęby w ścianę
Mam pracę, płacę podatek i tracę siły ciągle
Mówią, że facet nie płacze zatem samo to powiesz Ej!
Zaczynam wkurwiać się na wszystko
Mówią "Uspokój się, przestań pić bo robisz tylkoo głupie rzeczy"
Za, które przepraszam później kiedyś może być za późno
I w końcu się obudzę, lecz zaczynam czuć się lepiej
Wiesz mówię poważnie, wersy trafiają w serce
Wiesz bo piszę prawdę

[Zwrotka 2: ZdunO]
Aż zapada zmrok zapisze coś może tym razem na kartkę
Ulice przepełnione bólem, nienawiścią, fałszem
Piszę o swoim życiu choć nie jestem obojętny
Moi ludzie, rodzina bliższa niż nie jeden krewny
Nigdy nie bałem się łez, każda z moich to atrament
Więc pomyśl albo zobacz w track'ach ile ich wylałem
Uciekam w rap już ósmy rok, gdy zapada zmrok
Albo od niedawna w jej ramiona, uśmiech, zapach, wzrok
Mam 20 lat i co? zaraz kolejna wiosna
Niby nic a na ludziach dawno zdążyłem się poznać
16-sto latek z Matką w ramionach, miejsce cmentarz
Byłem tam pamiętam, znam te kłucie serca
Mam te kłucie serca, jak wtedy tak dziś
Nie oczekuję litości dość mi jej do dziś
Wtedy 3 miesiące w pizde, nie pisałem nic
Ale gdy zapadł zmrok miałem odwagę śnić

[Zwrotka 3: Kura]
Gdy zapada zmrok, wszystko co było się kończy
Zamykam pokój, włączam bit i siadam do zwrotki
To jest ten moment, gdy widzę więcej niż za dnia
Ludzie pogrążeni w bólu, opuszczają kwadrat
Idą sami nie wiedzą dokąd szczerze chcą iść
Boli ich samotność, którą przynosi codziennie świt
Chcieliby normalnie żyć, ale niestety nie mogą
Dopiero gdy zapadnie zmrok czują wolność
Czują we własny sposób, ciężar swego życia
Czują radość, czują, że mogą spokojnie oddychać
Ty gdy śpisz, oni czerpią dopiero z życia energię
Gdy się budzisz, oni znów czują przygnębienie
Mają w sobie lęk, strach, niepewność i tremę
Spróbuj ich zrozumieć i wejdź na ich miejsce
Wyjdź z domu w nocy, wróć gdy będzie jasno nad ranem
Poczuj się jak wilk i to co z mroku na polowanie

[Zwrotka 4: Winter]
Nie chcę mówić w koło o tym co mi życie zepsuło, wiesz?
Bo nie mam siły do tego i jest mi głupio trochę
Alkohol, kłótnie tak częste
że chętnie bym się spakował i poszedł gdzieś w cholerę
Ale nie mogę i tym bardziej nie chcę, a wiesz czemu?
Bo chociaż jest jak jest, Matki nie zostawię w cierpieniu
Zapada zmrok w tym miejscu nie tylko w nocy
Znów chleb z masłem bo w sklepie znowu limit nam przekroczył
Od kilku osób słyszałem znajdź pracę a będzie dobrze
Szkoda, że szukanie nie jak gadanie nie jest tak proste
Nosz kurwa i jak tu pisać, nie być wulgarnym
Kiedy kolejny dzień czuję się kozłem ofiarnym
Lecz mam plany na życie, wiesz jakie? Uno momento
Że dopiero zacznę żyć jak opuszczę to ciemne Ghetto
Które mam nadzieje skończy się nim znajdzie mnie piekło
Jeśli też masz tak chłopaku, do góry głowa i trzym się ze mną! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]