Eric Godlow
Placebo
[Zwrotka 1]
Stoję na czerwonym świetle, ona by chciała więcej
Płyniemy po wisełce, ale przester
Serducho wybija werble, rzucam gówno na pętle
Podaj mi tego więcej, kiedy kręcę
Poklejone moje ręce, oczy ważone więcej
Tłuste baty w łóżku, z nami to jak tercet
Z myślami o wrogach, planujemy zemstę
Choć nie lubię tematu, dla Ciebie po nocach kreślę
I nie jest mi obojętne, napiszę Ci piosenkę
Żyj najlepiej nawet jak miałabyś żyć już beze mnie, to tylko leki nasenne
Lubię jak martwisz się o mnie i nie jest Ci obojętne
Nie lubisz patologii to czemu, wszystko pode mnie
Pierdol co robisz dzisiaj, bo jutro już będzie lepsze
Zrobisz mi morfologie to w końcu ogarniesz chemie
Biorę to po kolei, bo lubię spacery we mgle
Lubię jak martwisz się o mnie i nie jest Ci obojętne
Nie lubisz patologii to czemu, wszystko pode mnie
Pierdol co robisz dzisiaj, bo jutro już będzie lepsze
Zrobisz mi morfologie to w końcu ogarniesz chemie
Biorę to po kolei, bo lubię spacery we mgle

[Zwrotka 2]
Stary widzi we mnie kogoś kim wcale kurwa nie jestem
Zbieram dowody z Tobą, na molo robimy zdjęcie
Wstaję powoli z tobą po każdej nowej kolejce
Ona spalona srogo, ja tylko złapałem wkręte
Zbieram te niedopałki z nadzieją, że znowu jebnie
Lubię na stanie czekać, apteka mnie znowu zetnie
Jebie co farmaceuta poleca, placebo we mnie
Nie ma już na co czekać, każdego czeka podziemie
Stary widzi we mnie kogoś kim wcale kurwa nie jestem
Zbieram dowody z Tobą, na molo robimy zdjęcie
Wstaję powoli z tobą po każdej nowej kolejce
Ona spalona srogo, ja tylko złapałem wkręte
Zbieram te niedopałki z nadzieją, że znowu jebnie
Lubię na stanie czekać, apteka mnie znowu zetnie
Jebie co farmaceuta poleca, placebo we mnie
Nie ma już na co czekać, każdego czeka podziemie