Koneser
Cisza
Oddaje cały się dla niej chwilami gdy jestem tu wolny jak wok
Ze mną mój klan - ze mną mój klon i nie ma tu miejsca na jebany tron
Ze mną mój krąg - my zbieramy plon - nigdy na fali jak jebany prom
Paru jest graczy lecz co jest z tą grą - chwila i zaraz tu zmieniamy ton
Przez cały ten hałas mam w głowie tu zgon i
Nadejdzie zmiana lecz wiem, że w to wątpi
Zostaje sama gdy ruszam na chodnik
Gdy wracam z rana to leży bez spodni

Obiecywałem tu wiele i nawet za bardzo, wiem
A każda ta rana na ciele tu ciągnie znów na dno mnie
Gdzie są przyjaciele nie widziałem teraz ich dawno nie
Paradoksalnie to mało co mówię a powinienem dawno zamknąć się
Tak blisko natury, że wjebałem się tu w bagno te
Jak nie będzie po mej myśli znowu wpierdolę się na dno i znowu w alko brnę
Kamienia na mojej duszy nie wyczyści kurwa tutaj żaden Calgon nie
Jak to jest czy było kurwa tam warto biec
Robię tu skok - za tamte błędy nie umywam rąk
Kolejny rok - ze mną cały czas ten sam krąg..
Po towar tu stawiam ten krok, na moim statku już czeka dok
Zawsze w ciemno - dawaj jak chcesz ze mną w głąb stąd daleko..
Cii.. potrzebuje teraz odrobinę tej ciszy
Na moim pogrzebią ma być ogień nawet tu kurwa bez zniczy
Daj mi spokój, od dawno mam dosyć tej dziczy
Jestem tu numerem jeden i innego nie znam, więc nie wiem już na co mam liczyć