Koneser
Burdel
[Refren]
Mam tu torbę pełną tego czego twoja mała pragnie
Jak nie wyhamuje wtedy szukam złota na dnie
Pozdrawiam złodziei, ale ten twój raper kradnie
Jak dziwka, jak kundel, spójrz bliska na ten burdel

[Zwrotka: Koneser]
Wylewam na chodnik bo nie mogę
Jedną ścieżką z nimi nie po drodze wiec zarywam w niej noce
Trzymam nerwy na wodzy choć ciągle bez przerwy błądzę
Na wytwory branży z góry leję ciepłym moczem
I pierdolę kto na topie jest ostatnio
Zawsze pierwsza szansa może zostać tą ostatnią
Na mieście karnawał pora przejrzeć to na oczy
Póki jasno wszystko widać, ale zaraz światła zgasną
To cie pokręci jak karton, będziesz boga brał na litość
Wszystko się tu kręci, dla niej sperma to paliwo
Wyjebałem się na rap, tak jak na ciebie twój idol
Teraz smażę nowy album w kuchni z bratem jak pomidor
To co wy odpierdalacie dla mnie zawsze to był skecz
To co próbujecie robić robiłem parę lat wstecz
Potem raper się tu potnie jak jebany scratch
Jebać kolo adoracji elastycznej tak jak stres

[Refren]
Mam tu torbę pełną tego czego twoja mała pragnie
Jak nie wyhamuje wtedy szukam złota na dnie
Pozdrawiam złodziei, ale ten twój raper kradnie
Jak dziwka, jak kundel, spójrz bliska na ten burdel
[Zwrotka: Baron]
Piję wodę, wiem jak szybko można stracić tutaj głowę
I najgorzej jak się staniesz swoim wrogiem
Jebać prochy, przez to gówno byłem w grobie
Jedną nogą, ale ogarniam się w porę
Gram nieczysto kiedy muszę, ale dla mych ludzi fair
Nie obchodzi mnie burdel co zabiera tobie sens
Nie wpierdalaj mi się w butach, jestem tutaj nie na moment
I nie pytaj dlaczego podziemie stało się mym domem
Jesteś tylko amatorem jeśli nie rozumiesz tekstu
Nie robię dla mas tego, lepiej nas nie testuj
Jebać kto na pierwszym miejscu bo to nie mój wyścig
Światem rządzi pieniądz, ludzie zombie, chcą trucizny
Jestem inny od stada, które ślepo idzie za tłumem
Nie chciałbym być w ich skórze, robię to co czuje
Gdy wkurwienie bierze górę szukam co daje mi spokój
Za swoimi murem, dobrze wiedzą to na bloku
Wokół mnie od groma pokus, nie oszukam losu pewnie już
Pozbyłem się osób co zatruwały powietrze tu
Jestem koneserem sztuki brudnych ulic w mieście
Chcę adrenaliny no bo głody tego wiecznie
Piszę traki, palę cannabis i do rana słucham bitów
Worki pod oczami, ale wyspany bez kitu
Robię to dla moich ludzi, ona nie wyjdzie jak nie zje
Raz ją nakarmiłeś, teraz przychodzi po więcej
[Refren]
Mam tu torbę pełną tego czego twoja mała pragnie
Jak nie wyhamuje wtedy szukam złota na dnie
Pozdrawiam złodziei, ale ten twój raper kradnie
Jak dziwka, jak kundel, spójrz bliska na ten burdel