Koneser
JEŚLI UMRĘ WIEDZ, ŻE WAS NIENAWIDZIŁEM
[Zwrotka]
Tik tak - chwila moment i zbieramy plon
Nikt jak my, choc połowa z nich to klony
Jak Kid Cudi tu pali się top
Ying yang, to moja głowa i dwie inne strony
Jeśli umrę wiedz, że was nienawidziłem
Zapierdalam pakę dwieście, zostawiam was gdzieś na tyle
Jak wrócę ze studia pewnie skończę jej na tyłek
Sikam na wytwórnie i na wasze śmieszne deale
Nie mam czasu, przechodzę te mile
Chora głowa daj mi tylko chwilę
Moge czasem tu rozczarować
Wtedy dziwka ma tu krzywą minę
Palisz Jana, a nie palisz boba
Tutaj nie widzialem wcale boga
Nie obchodzą mnie tu wasze loga
Tak jak nie obchodzą mnie tu wasze słowa
Wylatany piesek, ale noga
Do tej rasy jeszcze daleko ma
Sekrety zabiorę tu do grobu
Kiedy alko lało się jak w kranie woda
To gdzie się znajdujesz to kwestia wyboru
Czy ciemno czy jasno to kwestia koloru
Prawo czy lewo to kwestia honoru
Piekło czy niebo zawsze blisko do grobu
Smakołyki spod stołu, tak jak z horroru
Paka jebie tak, że kręci w głowie się od odoru
Nawijasz makaron ale weź ty się kontroluj
Jak się pójdę wysrać na was tylko wtedy zejdę z tronu
Stawiam fundamenty, tutaj gruda nie diamenty
Jebie syfem tu na klatkach, a nie zapachem lawendy
Tu się balet kończy w lato, a zaczyna od kolędy
Nad nikim nie czuwa bóg gdy wchodzimy na zakręty
Styl autentyk, działam im na nerwy
Porobiony cały rok, tamten i następny
Na stoliku leży coś, pije płyn na smęty
A waszym idolom pewnie kurwa miny zrzędły
Nie wiem dokąd i którędy
Od spalonych mostów wyjebane w sentymenty
Wpierdalam karkówę kiedy dookoła sępy
Straciłem do wasz szacunek jak stary helupiarz zęby, mendy