Koneser
BYŁEM W PIEKLE BY ZAKRĘCIĆ SZATANA *LOFI*
[Zwrotka]
Nie pomoże tu modlitwa, bo wybrałem ciemną z dróg
Jeśli stąd odejdę wylej procent mi na grób
Nie wiem o co chodzi jej, więc już nie potrzeba słów
(?) tu z szatanem, już nam nie pomoże bóg
Znowu świeci czarne słońce
Przez ten wór xanaxu moje oczy znowu śpiące
Chodzę jak lunatyk jakbym kurwa tu był w śpiączce
Na kwadracie mam aptekę tak jak piekarz w dłoni mąkę
Lecę tak jak czarny kruk, pierdolę co gada bruk
Zaraz będzie buła w kielni, zaraz wydam parę stów
... puff
Po tobie zaginął słuch
Pierdolę twoją ekipę, siedzę w studiu robię ruch
Zapomniałem co to mózg, ziomal (?)
Dziwka wydzwania po nocach, chce bym spuścił się do ust
Ziomal zapomniał się (?), no bo (?)
Gdzie ty kurwa byłaś jak byłem na dnie (?)
To ciągle siedzi pod skórą tak jak pierdolony tusz
Nocą na ulicach zombie, dookoła zero dusz
Obok gęsta chmura ja to pierdolony duch
Na zakrętach jadę z benzo, palę sticky sticky puff