[Zwrotka]
Póki palę ten świat
Każdy niby taki sam tyle zalet i wad
Jeden na Malediwach, jeden na balet wita
Albo do grobu jeden zajmie tamtą salę vipa
Zapomniałeś co to znaczy żyć
Zapierdol sobie jeszcze kreskę, wiem
Co to nałóg i co straszny syf, więc podjadę tu kiedyś mercedeskiem
Małolatki to matki, za to z gadki jak recydywa, fatcap na klatki nie pytaj
Jak materiał to proch, a nie płyta
Znikaj, zarobiłeś jedno koło, wydasz, koło się zamyka
Przejdziesz koło niego no i kolo się zamyka, ale swąd
Coś tu jebie, to chyba ta twoja płyta
Ludzie wszyscy wielcy, jednak tacy mali
Mamy w głowie tyle granic ile wyznaczamy sami
To niе muza dla Ciebie i dla twojej kolеżanki
Wysyp sobie krechę potem wódę polej w szklanki
Idę sobie z grupą wciąga to jak pole majki
Ona macha teraz dupą i nie wierzy w twoje bajki
Latałem na klatkach najebany jak mój stary
Kiedyś zobaczyłem jak ładował nocha do samary
Już wtedy siebie nie czułem, a miałem na sobie dziary
Rozjebany po kompocie na ziemi, tak to jebany chuj mu w dupę
Nigdy kurwie nie wybaczę, nawet jeśli kurwa żyje to nigdy za nią nie płaczę
Samara, bo tej kurwie tak na imię
Odgrywała niezłą rolę, ale kurwa przecież to nie film
Czy to ja czy to on czy razem jesteśmy tu
Czasem się nie rozumiemy, czasem kumamy bez zbędnych słów
Bezpieczny tu się nie czuję kiedy wieczny ból atakuje moją głowę tak jak kurwa pierwszy bunt