Pajac
Niebieskie oczy
[Zwrotka 1]
Pierwszy sierpnia, obchody, ja się budzę na sali
Niebieskie oczy, a w nich szczęście mamy i taty
Wtedy jeszcze mieszkał z nami dziadek, chował, nauczał
Rodzice - praca, z nim poznawałem podwórka
Pierwsze braterki, zawiązane już w piaskownicy
Jako gnoje widzieliśmy jak się wpada we wnyki
Jak ci sztywnych zawijają w worek z ulicy
Rodzinny biznes, ćpuny i alkoholicy
Nie miałem lekko, chowała twardo cudów ulica
Z Orką na jednym walkmanie słuchaliśmy se Rycha
Sportowcy, odbitka, biegi na dystans
Piłka, miałem w nogach wczutkę nad wyraz
Coca-Cola Cup i z podwórek na stadiony
Wtedy czwartki lekkoatletyczne, dzisiaj pod promil
Uczony dobrze, na dobrą ścieżkę nakierowany
Gdybym myślał do przodu, to by nie było sprawy
Mijają dni, ciągle, nie mogę przestać pić
Biorę całe zło na bary, chcę oszukać wstyd
Całe dnie w jednym pokoju wiszę na mikrofonie
Na serwery poszło wszystko to, co dusiłem w sobie
Potem koncerty, dupy się zaczęły oglądać
Może nie o to chodziło ale fajnie, że coś tam
Najpierw Wiadukty, a potem solo, wyszło za Radom
Miałem swoje życie w ręku i już tak mi zostało
Nie wiem kim jesteś i jak to trafia, ale się cieszę
Lecz nie próbuj żyć jak ja, nie rozdaję recept
Mam dwadzieścia trzy lata i smutne życie na bazach
Ile muszę wypić żeby mi zaczęło przeszkadzać?
Jebana praca i urlop, po którym nie wracam
Może trochę się odbiję, to się nie zastanawiam
Parę koncertów, parę miast, jakoś bez szału
Jak nie robisz nic ze swoim życiem, to żałuj
Sporo czasu na romanse, jest ślepa i głucha
Sama sobie drzwi otwiera, nauczona nie pukać
To chyba miłość, w jej czarnych włosach szumiał wiatr
Pewnie śpiewał jej to były jak ją wtedy brał
Jak mi oczy przysłoniła czarna - pluje se w brodę
Alkoholowe schadzki, jaki kurwa związek?
Mówili weź ogarnij Rafał i piszę podróż
Ale ciągnie mnie do alkoholi, znowu na rogu
Pojawiała się co chwilę, wspominam co numer
Szmalec w miarę i jako tako żyję ogólnie
I wybaczyłem, jak ciężka pizda dałem się wkręcić
Oczy dookoła głowy, jest zepsuta do reszty
A potem lajt, dobrze zrobiłem, ciągle sam
Będę rozkochiwał dupy, aż je trafi szlag
Urlopy, Providenty, żeby się bawić
Dwa tygodnie tak płynąłem, że już nie chcę gorzały
Parę dni na fontannach, ruda na szpilach
Serce miękkie, wcale nie chciałem tylko zawijać
Trochę poznałem, wkrętka, może coś się urodzi
Panie Boże, daj mi tyle siły ile mam dosyć
Jaki szacunek? Jak dla niej zwykły żul bez szmalu
Koło chuja mi to lata, chcesz być psem to waruj
A stawałem na głowie i chciałem dobrze
Jak się w oczach nic nie widzi, to chyba problem
Nie jestem święty, sam poraniłem nie jedno serce
Daj od siebie tyle ile możesz, nic więcej
Przyszedłem tu bez planu, krzyż na drogę i jedziesz
Weź mnie naucz, bo ciągle okłamuję sam siebie

[Outro]
Co ty, kurwa, sobie myślisz? Że kim ja jestem?
Mam jedno przejebane życie, wciąż niekompletne
Słaba psychika, nocami rejon
Może chcą pomóc, a chuja wiedzą
Znowu się nachlam, nie tym razem
Zdejmijcie maski, pamiętam twarze
Znowu się nachlam, może mi przejdzie
Podobno świat jest mój ale dobrze, że bez Ciebie[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]