Feno & Ramzes
Rozbite szkła
[Zwrotka 1]
Może należało żyć jak co drugi tutaj dureń
Teraz w skórę trochę tuszu, może w końcu coś poczuję
Jak ukujesz, czarna plama w szarym tłumie
Udaję, że umiem się odnaleźć tam gdzie ludzie
W chuj tego nie lubię, ten krawat na koszulę
To Ciebie definiuje zanim uliżesz fryzurę
I lądujesz na klubie, koszula obrzygana po przepychance z żulem
Z góry ustalony schemat, prosty tok myślania
I durne wierzenie w rzeczy, których nie ma
Kręcą Cię suki i melanż
Chcę prozą napisany sukces, zamiast gdybania o celach

[Refren]
Dlatego cierpię tak przez mój pusty wzrok
Gubię percepcję na to co chce dać los
Szkła kontaktowe, rozbijane na proch
Uciekam w miejsce, gdzie obejmie mnie noc

[Zwrotka 2]
Może nie jestem zbyt przystojny
Mówią mi, że jestem zbyt chudy
Ale wszyscy dookoła piorą przez mój pryzmat brudy
Mądry ten, który rzuca treść
Choć większośi tu starcza blef
Pomylili z trudem stres swój
Zawsze mówili sobie, że wystarczy zwykła praca
Zabili kreatywność, na rzecz dyktowanych zasad
We mnie widzą ślepca, a ten ślepiec im wybacza
Bo nie widzi już powodu, by ze ślepcami się bratać

[Refren]
Dlatego cierpię tak przez mój pusty wzrok
Gubię percepcję na to co chce dać los
Szkła kontaktowe, rozbijane na proch
Uciekam w miejsce, gdzie obejmie mnie noc
Dlatego cierpię tak przez mój pusty wzrok
Gubię percepcję na to co chce dać los mi
Rozbite szkło, rozbite szkło