Nie czuje nic, oprócz ciemnej pustki w głębi siebie
Jak wyjść na prostą, kiedy cały czas jestem w potrzebie
W swojej ranie ciągle grzebie, kopie własny grób
Chciałbym wiedzieć jak zapomnieć, ciągle jak ten trup
Jeśli miałbym kogoś winić to winiłbym siebie
Krwawa chmura nad mą głową, jak wyjść z piekła nie wiem
Pamięć wstecz największym wrogiem, wciąż jestem jak duch
Biały pełny bólu pokój znów czuje ten chłód
Zimno wczorajszego dnia niestety wciąż mnie otacza
Serio chce to zmienić, lecz to uczucie zawsze wraca
Jebana syzyfowa praca to coś mnie ciągnie w dół
Coś ciągnie mnie w dół coś ciągnie mnie w dół
Nie czuje nic, oprócz ciemnej pustki w głębi siebie
Jak wyjść na prostą, kiedy cały czas jestem w potrzebie
W swojej ranie ciągle grzebie, kopie własny grób
Chciałbym wiedzieć jak zapomnieć, ciągle jak ten trup
Wiesz jak to jest, gdy emocje są jak kaftan NIE WIESZ
Wiesz jak to jest, gdy światło życia wygasło NIE WIESZ
Siedzę na krawędzi życia pusto patrząc w deszcz
Spotykając znowu śmierć, mówię czego chcesz
Rozpływają się zegary mierzące nasz czas
Tam dalej nie ma pozytywów mówiących o nas
W moich myślach sznur i pętla mówią chcesz to masz
Ciężko mi jest, gdy ciężar swej choroby dźwigam
Każde twe słowo raniło i żarło jak kwas
Muzyka respiratorem w tym świecie pełnym skaz
W sumie jestem jedną z nich, jak naprawić kurwa jak
Może dać już sobie spokój, ujrzeć śmierci kwiat
Rozpływają się zegary mierzące nasz czas
Tam dalej nie ma pozytywów mówiących o nas
W moich myślach sznur i pętla mówią chcesz to masz
Ciężko mi jest, gdy ciężar swej choroby dźwigam
Nie czuje nic, oprócz ciemnej pustki w głębi siebie
Jak wyjść na prostą, kiedy cały czas jestem w potrzebie?
W swojej ranie ciągle grzebie, kopie własny grób
Chciałbym wiedzieć jak zapomnieć, ciągle jak ten trup
Jeśli miałbym kogoś winić to winiłbym siebie
Krwawa chmura nad mą głową, jak wyjść z piekła nie wiem
Pamięć wstecz największym wrogiem, wciąż jestem jak duch
Biały pełny bólu pokój znów czuje ten chłód