Quinn
Dystans
Kolejny słabszy dzień, aż muszę to napisać
Przypadkowa zbieżność zdarzeń, nie ma cię na dzisiaj
Na Instagramie zdjęcie typa tak to ten zamiast mnie
Jak taco Hemingwaya trójkąt całkiem obojętnie
Teraz serie zdjęć, pośrodku tych spięć we mnie
Nocne manewry, bełkot kurew co tracą sumienie
Znaczenie nadaliśmy chyba tym chwilą my?
Ale to trudne wyrazy, gdy siebie tracimy
Z oczu znika sens, sama wiesz jak jest, wiesz?
Czy jesteś całkiem nieświadoma, zadowolona
Kiedy gubię grunt, nie ma ciebie już, eskalacja zła
To browar na mieście, chwila na imprezce, znowu zostaje sam
Dosyć tego w środku co łamie kręgosłup przy tym jestem bez szans znów
Nie ma cię, nie ma cię we mnie, nie ma cię nie ma cię przy mnie
I wiem to jest trudne gdy czyjeś uczucia są tak często zgubne dla nas obydwu
Potwór odtwórz głębię, powtórz to co we mnie
Zostało najlepszego z tych paru chwil i niech będzie ponownie jak przedtem
Niech będzie ponownie tak pięknie

Kolejna ostra noc, aż muszę to przewinąć
Tej dupie która wpadła tutaj ze mną zrobić kino
Zaraz skończy nam się wino, zacznie robić miło
Zagram film o stillo, ona wyzna miłość
A w kącie wciąż leży twój koc
Częściej my to kolejni z rzędu nie jedyni
Przechodzeni jak GTA na cheatach w klubach, przejściach
Miastach szukając tła, barw które odwrócą tę szarość
Osób które nie popadną w marazm przy nas
Nie wierzę że jeszcze poczuć coś się da szczerze
Wybacz, po prostu w to kurwa nie wierzę
Więc idź w swoją stronę, tak dla obojga z nas będzie lepiej