[Zwrotka 1: Floral Bugs]
To Floral Bugs, pizdo ciągle chory rap gram
Takim jak ja, chcą nakładać kaftan
Bacdafucup jak Onyks krzyczę back pack
Ty jak proktolog, no bo to gówno sprawdzasz
Bękart diabła, poeta dziewiątego kręgu
Noszę pentagram, wycięty żyletką na ręku
Toniesz w konszachtach, jak Kraken piekielnych odmętów
Twór Oskara Wilde'a, unikam portretów
Zapisuję swoją księgę, tak jak Belial
Z każdym dniem wydycham więcej zgniłego powietrza
Całuj sygnet piesku, mów mi per ekscelencja
Bugs to czarny kozioł, więc odstaje przy owieczkach
Ciągnie się biały dym z komina Bazyliki Piotra
Tłumy czekają na decyzję patrząc w emocjach
Lecz zamiast kardynała, to mój ryj wystaję z okna
I zamiast Habemus Papam, to krzyczę więcej ognia
[Refren: Floral Bugs]
Bugs to wysłannik piekieł
Zepsucie puszczam w eter
No i czego chcesz więcej
Wciąż jestem tym, czym ty nigdy nie będziesz
Bugs to wysłannik piekieł
Zepsucie puszczam w eter
No i czego chcesz więcej
Wciąż jestem tym, czym ty nigdy nie będziesz
[Zwrotka 2: PRO]
Mówią, mówią, bo to potomkowie czarta
W dobie grobowych ballad, poeci w nike'ach
W sumie racja, wrzućmy coś na ruszta
Nie odrzucę tego zapro, bo wiem, że będzie uczta
Bugs dawaj mięso, gdzie je skitrane masz
Pogadali w dzienniku o poszukiwaniu ciał
Stary wjeżdża, naszykuj widelce
Za ten czas, drobny wykład o tym, kim jestem
Wysłannikiem fortec, nigdy lichym parobkiem
Wielu ludzi to robactwa, a świat to nie magnolie
Chcieliby mi wybornie, naubliżać man
A jedyne co mi mogą, to polizać pentagram
Odrobinę cham styknie, zapinam pasa (eeee) niełatwo
Nie dla psa kiełbasa
Dawaj żreć, na patelni smażą mózgi
I w sensie dosłownym, bo zżeram wszystkie rozumy
Ujadającym ryjkom, powyrywam struny
I zaraczę się nimi w świetle srebrzystej luny
Zawistne kuny macie na plecach, nie syty wzrok
Powoli spija wasz czerwony sok, czerwony smok
Synu polej kolej, cały stół pokrył szron
Upychamy się krytyką, co podkurwia moje flow
Tate nie zna słowa głód, jak Jongmen więc Wigilia
THX za gościnę Brain Dead Familia
[Refren: Floral Bugs]
Bugs to wysłannik piekieł
Zepsucie puszczam w eter
No i czego chcesz więcej
Wciąż jestem tym, czym ty nigdy nie będziesz
Bugs to wysłannik piekieł
Zepsucie puszczam w eter
No i czego chcesz więcej
Wciąż jestem tym, czym ty nigdy nie będziesz
[Zwrotka 3: Floral Bugs]
Wy milczenie owiec, ja wciąż mówię słowa
Jakich nigdy nie powiesz
Zostaję sam popiół, z tych wejdą w drogę
Pobiegnę jak Balrog, a za mną sam ogień
Ja z czarnym zakonem, wciąż bezczeszczę słowa
I wejdę na głowę ci, tak jak zakola
Wy to waka waka, ja to pieśni pogan
W labiryncie życia, mówią mi Minotaur
Ilu z nich chciałoby wejść tutaj
I tak jak ja słowem znów skandal robić
Oni wciąż wymówki i daremne kiwki
A ja strzał z przewrotki jak Ibrahimović
Działam im na nerwy i zaburzam komfort
Jak chcesz możesz, wylać żale na facebooku
Lecz prawdziwy ból, poczujesz ziom wtedy
Gdy będę ściągał, se twój face z moich butów
Kwas żołądkowy, liżę jak LSD
To król kontrowersji jak M albo Elvis
Światu znów daję kontrę wersy
Będę kością pieścić, kontent młodej wiedźmy (aah)