Biegną skrzeble, biegną przez lasy, przez błonie
Drapieżne żywczyki, upiorne gryzonie
Biegną szumnie, biegną tłumnie powikłaną zgrają
A nie żyją one nigdy, jeno umierają
Umierają, skomląc, szereg za szeregiem
Śmierć jest dla nich ciągle dzięki tylko lasach biegiem
Śmierć jest dla nich pędem dzikim w nieuchwytne cienie
Biegną po to, aby wyśnić martwe swe istnienie
Pędzą skrzеble, pędzą, bo niedługo świta
Złotym blaskiem kuszą, chwytaj skrzеbla, chwytaj
Boją się jasności, uwielbiają cienie
Umarłe dziateczki, pędzą znów do ciebie
Pędzą skrzeble, pędzą, bo niedługo świta
Złotym blaskiem kuszą, chwytaj skrzeble, chwytaj
Boją się jasności, uwielbiają cienie
A gdy dojrzą ludzi, człek za człekiem ginie
Świat śni im się daleki, świat śni im się bliski
Śnią się ślepia, śnią się członki i ich własne pyski
Śni się im, że kąsać mogą jadowicie
Przed snem węszą twoje i swe własne życie
Pędzą skrzeble, pędzą, bo niedługo świta
Złotym blaskiem kuszą, chwytaj skrzeble, chwytaj
Boją się jasności, uwielbiają cienie
Umarłe dziateczki, pędzą znów do ciebie
Pędzą skrzeble, pędzą, bo niedługo świta
Złotym blaskiem kuszą, chwytaj skrzeble, chwytaj
Boją się jasności, uwielbiają cienie
A gdy dojrzą ludzi - człek za człekiem ginie
Przed nami skrzeblimi uciec nie zdołasz
Gdy cię dopadnie ta zgraja wesoła
Pamiętaj, gdy na skrzeble wyruszysz znów
Żywy, pamiętaj, śmierć snem jest bez snów
Śmierć snem jest bez snów