Pojechał na pole, napotkał pachole
A z pola powraca, ksiądz babę obraca
Rozgniewała się żona na męża
Wzięła pieniążki i poszła do księdza
Mój dobrodzieju, Ty doradź mi temu
Co ja uczynić mam mężowi swemu
Wstań że rano, a choć o północy
Zagotuj wody i wyparz mu oczy
Wyparz mu oczy, połam jemu nogi
I przewlecz jego hen przez cztery progi
Tam za lasem, za leszczyną
Tańcował ksiądz z gospodynią
Kurek zapiał, pies zaszczekał
Ksiądz ci pierdnął, jak uciekał!
Tam za lasem, za leszczyną
Tańcował ksiądz z gospodynią
Kurek zapiał, pies zaszczekał
Ksiądz ci pierdnął, jak uciekał!
Przeprowadź że go przez cztery progi
Niechże poczuje połamane nogi
Przez cztery progi i przez cztery kijе
Napatrz się mężu jako żona bije
Tam za lasem, za leszczyną
Tańcował ksiądz z gospodynią
Kurеk zapiał, pies zaszczekał
Ksiądz ci pierdnął, jak uciekał!
Tam za lasem, za leszczyną
Tańcował ksiądz z gospodynią
Kurek zapiał, pies zaszczekał
Ksiądz ci pierdnął, jak uciekał!
Mało w jezioreczkach kania wode pije
Łoh jedenasta godzina, żona męża bije
Rozgniewała się żona na męża
Wzięła pieniążki i poszła do księdza
A weź że świeczki, wypal jemu oczy
Pójdziesz gdzie zechcesz czy we dnie czy w nocy