O wczesnym poranku, przy ptaszęcym pieniu
Idzie boska matka siewna w lnianym przyodzieniu
W zgrzebnej płachcie niesie szczerozłote ziarno
No i swoją świętą ręką rzuca na ziemie czarn
Obyczajem ojców, dziadów
Oziminę zasiewamy
Ziarna pierwsze siewu tego
Na znak krzyża rozrzucamy
W bruzdy pierwsze tu na polach
Bochny ofiarne wkładamy
Aby ziarno plonowało
Ubożęta doglądały
Siejąc błogosławi by wysoko rosło
Aby szczęście, aby zdrowie w ludzki dom przyniosło
Choć słonko wysoko i choć ręka boli
Ale boska matka siewna wciąż chodzi po roli