[Zwrotka 1]
Przed chwilą gdzieś czytałem, że masz rzucać rap
Pomyślałem - tak trzymaj, co jest z tobą, kurwa fa
Liczyłem na to, że ci się to uda, tak
Trzymam kciuki, złym nałogom trzeba mówić pas
Zostawił cię skład to straciłeś i wiarę
Na głowę spadł dach, bo nie byłeś filarem
Wciąż chuja umiesz, wciąż kaleczysz zajawę
Wiem, puszczasz płytę, to marketing za frajer
Ty, ja zostawiłem skład to zacząłem od marzeń
Wiedziałem o szansie, że sam się powalę
Lecz innych prześcignę, gdy - a właśnie wstaję
A w sumie to dzięki, że ty dałeś mi ramię, debilu
Jak odszedłem z SB, zostawiając tam trzy lata życia
Z nieaktualną płytą, której nie chce mi dokończyć nikt, niech rzyga
Miało być tak pięknie, ale przypał, bywa
Pomyślałem, że w to idę chyba
Że z jeszcze większego dna wejdę, na szczyt
Przy okazji takiego CD nie ma nikt
Przyznam no, że przed tym testem strach był
Mówiłem, zrobię kariery ze dwie, no to trzy
Odkleiły ci się schizy na banie
Prawie wszystkie mam już płyty wysłane
Coś tam się miało stać i się stanie
Nie wiem co dokładnie, nie słuchałem - wyjebane
[Refren x2]
Choć leci piana z pyska ci ty podła śliwo
Nie wycieraj sobie mordy moją ksywą
Ja osuszam twoją dydol
Jak się znudzi no to przechrzczę ją na limo
Morda, morda, musisz wziąć to na klatę
Bo to twoja broszka
Dla mnie pestka, bo nim dojrzał, odpadł
Chcę wam coś przekazać tak jak Poczta Polska
[Zwrotka 2]
Podwójne czy punche to dla ciebie jakiś cud
Trzeba byłoby cię ich nauczyć na ziemię zlazłby Bóg
Nie nagrasz Ciachów ani Róż, ani rusz
Moich największych fanów to odwiedza biały kruk
Zrobiłem test na sobie czy się da
Drugi raz z siebie tutaj zrobić rapera
Od nowa, od zera, test na sobie
Nie na was, jak Solar czy W.E.N.A
Bez rozgłosu, żyłem jak większość osób
Małżeństwo, dziecko w domu, śmiech (?) w spokoju
Patrząc na rapgrę i myśląc jak tu się da znowu, wejść do domu
W rdzeń hip hopu, bez mixu mixtape, niby bootleg wyciekł
Budowałem drugie życie, całą muzyką bez pucy ryjem
Ty dzwonisz po ludziach i wywiad ze sobą proponujesz
[Bridge x2]
Już leci piana z pyska ci ty podła śliwo
Nie wycieraj sobie mordy moją ksywą
Ja osuszam twoją dydol
Jak się znudzi no to przechrzczę ją na limo
Morda, morda, musisz wziąć to na klatę
Bo to twoja broszka
Dla mnie pestka, bo nim dojrzał, odpadł
Chcę wam coś przekazać tak jak poczta polska (joł)
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]