[Zwrotka 1]
Tyle razy miałem poddać się
Tyle razy miałem stan ten
A kiedy widzę, że sił Ci brak
Podnoszę się i piszę ten track
Strach, że staniemy się pragmatyczni:
Czarny koń tej gonitwy myśli;
Obstawię ją w ciemno, bo widzę jasno
Jak pergaminami mami nas to miasto
Nas to na 100% tu nie dotyka, bo
Ty pierdolnęłaś tą robotą w korpo
Ja robię se nadzieje tu kolejny rok
I było, minęło jak Snapchat
Chuck Norris nie zatrzyma lat, tak!
Choć może dobrze, że właśnie teraz
Razem zaczynamy od zera
[Zwrotka 2]
O blachę dachu stuka deszcz
Na blachę mam wyryte te teksty
Już bez kartki robię prewki
Bez kitu, bez bitów napisałem te wersy
Choć robię do taktu, to i tak de facto to
Matematyka
Choć skończone są słów kombinacje
To to, co pomiędzy, to wszystko, co mam
I zostanie na zawsze ten rap, na zawsze
Niech raz na zawsze da znak
Słowa na płycie jak tatuaże –
Nie bez kozery nazywa się ślad
Gdy sentyment do tego tekstu wkładam
To rozpierdala jak semteks!
Intencje w sentencje
W sens chaosu bezsens znów