Jacek Kaczmarski
Ballada Pozytywna
Położymy płasko uszy
Pysk na kłódkę, ogon w ruch!
Skowyt niech się tłucze w duszy
Kasza niech napełnia brzuch
Przecie tylko o to chodzi
Żeby hołdów było dość
Ta dłoń skarci, co nagrodzi -
Jeden kształt ma kij i kość
Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!
Zapomnimy dawne razy
Wyliżemy gorycz z blizn
Gesty starczą za rozkazy
A za gesty starczy gwizd
Jeśli kochasz swoją budę
To pokochaj łańcuch swój!
Śmierdzi gnojem twój ogródek?
- Przecież to twój własny gnój!
Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!
Zanim na złodzieja z kłami
Skoczysz w swej najkrwawszej z pian
Czekaj, aż ci ktoś oznajmi
Kto tu złodziej, kto twój pan
Kto potopił ci szczenięta
Słuch i węch odbierze, nim
Przyjdzie święta, choć przeklęta
Pieska śmierć po życiu psim
Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!
Gdy zapomnisz już, żeś w polach
Jął pod płotem tunel ryć
Wtedy, ile tylko wola -
Będziesz wyć mógł, wyć i wyć!