Jacek Kaczmarski
Barykada (Śmierć Baczyńskiego)
Tym galeonem barykady
Planetę ognia opływamy
Nic nie widzący, niewidoczni -
Przejrzyste cienie dni
W popiołu plusz się zapadamy
W który zmieniły się pokłady
Niebo się coraz wyżej złoci
Okręt nabiera krwi

Unoszą nas ceglane fale -
Piętnastoletnich kapitanów
W spełnienie marzeń o podróżach
W nietknięty stopą świat
I byle prędzej, byle dalej
Wczepieni w burty potrzaskane
Nim ciało całkiem się zanurzy
W ciszę bezdenną lat

Map popalonych czarne ptaki
Krążą dokoła gniazd bocianich
Z których nikt nie zawoła - ziemia!
By zerwać nas ze snu
Inne dziś nas prowadzą znaki
My już dla świata - niewidzialni -
I jeden tylko zbudzi hejnał
Żelazne kule głów

Tubylec się perłami poci
Tam, gdzie zielona i głęboka
Rzeka wśród palm leniwie gada
Że nadpływamy - my:
Niosący w darze huk i pocisk
Śmierć niezawodną w mgnieniu oka
Z którego cała nam wypadła
Planeta - grudka krwi