Belmondo & GSP
Ranek na mieście
Wstaję z kolejki, rozpierdalam wam głowy
Ciężkie jest życie gangstera dzieciaku, radzę ci zostań księgowym
Dillphone zawodzi, wciskam czerwoną słuchawę
To nie godzina na zarabianie, muszę pierdolnąć se kawę
Siedzę w szlafroku, staje samochód przed domem
To konkurencja chce mnie rozjebać, Wariat wysiada z baseballem
Biorę dziewionę, ołów rozcina powietrze
Jak mogłem nie trafić z tej odległości, wciskam na cyngiel raz jeszcze
Ranek na mieście, Polska to nie jest Miami
Dlatego pryskają jak balon na wietrze, przyjadą tu z kolegami

Raaanek na mieście, raaanek na miescie, raaanek na miescie

Siadam przy stole, czyszczę z odcisków dziewionę
Wspólnik podjeżdża starym Peugeotem z nowym kradzionym motorem
Znowu jest korek, wszędzie jebani turyści
Nie dość ze przypał to jeszcze babilon większy niż kurwa myślisz
Młode turystki, stale szukają kutasa
Przy ujściu Wisły ktoś wypierdala trupa kobiety w obcasach
Podjeżdża Passat, czterech nabitych bydlaków
Patrzy spod byka, otwieram szybę, zapraszam serdecznie do lasu
Trzydzieści minut, jesteśmy całkiem daleko
Miecz samurajski błyszczy na slońcu, idę spokojnie z maczeta
Słodka jak mleko, krew ścieka po całej twarzy
Wypierdalamy sprzęty do morza, nie ma dowodów do sprawy