[Zwrotka 1: Małolat]
Nieraz balowałem do świtu
Na ławce i w loży VIP'ów
Byłem na dole i byłem u szczytu
Sens widziałem w ryzyku
Nieraz byłem bez kwitu
Szedłem jak zjawa Iñárritu
Szukałem zemsty dla tych typów
Co zaszli za skórę w życiu
Pierwsze słowa do bitu – nie myślałem ze to pójdzie
Nieraz grałem za friko
Chuj że wtedy było trudniej
Na podwórku z ekipą, wszędzie moi ludzie
Jak zakochany do szpiku, to jak bym poszedł na zgubę
Imponowało mi szybie życie
Latało się w dobrych ciuchach
Nieraz w tej samej bluzie, czy zajechanych butach
Nieraz do rana w klubie
Znowu jakaś inna sztuka
Nie myślałem o ślubie, grałem na ich uczuciach
Nieraz robiłem coś, żeby tyko nie robić nic
Nieraz zdzierałem głos w tanich klubach za kwit
Nieraz byłem o włos, w końcu apele co świt
Nieraz tu czułem złość, nieraz kochałem żyć
[Refren: Małolat]
Nieraz byłem wysoko, nieraz tu byłem kimś
Nieraz długa sobota i balowałem po świt
Nieraz tylko robota, żeby nie robić nic
Nieraz były kłopoty, nieraz kochałem żyć (x2)
[Zwrotka 2: Małolat]
Nieraz żyłem ponad stan
Przed oczami tylko bar
Nieraz tu byłem sam, wszystko traciło czar
Nieraz porywałem tłumy, mówili mi że mam dar
Nieraz miałem duże sumy, przejebałem cały szmal
Nieraz nie miałem zmartwień
Nieraz szło wszystko dobrze
Nieraz było na farcie, omijał mnie każdy problem
Szamałem gdzies dobre żarcie
Nieraz nie było skromnie
Nieraz miałem swoją szanse
Nie patrzyłem na drobne
Nieraz mówili że mnie nie lubią
Grałem na ich gulu
Nieraz musiałem się szarpać, żeby wybić się z tłumu
Nieraz życie w kawałkach, jak szczery to do bólu
Nieraz miałem życie w garści, nieraz miałem wszystko w chuju
Nieraz były długie związki, nieraz miałem szybki seks
Nieraz dużo miłości, nieraz była tylko eks
Nieraz byłem bez forsy, nieraz też miałem gest
Nieraz było dużo złości, nieraz życie miało sens
[Refren: Małolat]
Nieraz byłem wysoko, nieraz tu byłem kimś
Nieraz długa sobota i balowałem po świt
Nieraz tylko robota, żeby nie robić nic
Nieraz były kłopoty, nieraz kochałem żyć (x2)