[Refren]
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Spełniam dawny sen, dlatego nie mam kiedy spać
Kocham tylko to, gdy sił brakuje, żeby wstać
Ej, pieszo sam na sam, ej, Saint-Gervais-les-Bains
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Pokonuję lęk, dlatego mam prawo się bać
Kocham tylko to, gdy mogę jeszcze z siebie dać coś
Nie wierzyli w nas, dzisiaj wieje dobry wiatr
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Spełniam dawny sen, dlatego nie mam kiedy spać
Kocham tylko to, gdy sił brakuje, żeby wstać
Ej, pieszo sam na sam, ej, Saint-Gervais-les-Bains
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Pokonuję lęk, dlatego mam prawo się bać
Kocham tylko to, gdy mogę jeszcze z siеbie dać coś
Nie wierzyli w nas, dzisiaj wiеje dobry wiatr
[Zwrotka 1]
Rozpędzony niczym pocisk
Dzień dziś nie dogoni, od kiedy cel ustawiony
A w mojej głowie co boli, wytworzy mi nowy pomysł
Nie mogę siebie dogonić myślami, że mogę zwolnić
Dlatego biegnę na Olimp, nie po to, by się ozłocić
A poczuć los swój na dłoni, palcami symbol Victorii
Układam, by racji bronić, a nie być sam jak anonim
Aż sobie to uświadomisz, że możesz cały świat zdobyć
Wdech i tlen to mój kompas
Choć czasem brakuje go, jakbym wchodził po schodach
Znowu stres i lęk chcą następny dzień mi dorwać
Dlatego na okrągło po nocach uwalniam słowa
Wyglądam przez okno i mierzę się z prawdą
Daleko do artysty, bo to dla mnie jak maraton
Wyścig czy korzyści? Podzielę się dobrą passą
Jak mam, niech też mają bliscy, mamo, pierwsza biłaś brawo
[Refren]
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Spełniam dawny sen, dlatego nie mam kiedy spać
Kocham tylko to, gdy sił brakuje, żeby wstać
Ej, pieszo sam na sam, ej, Saint-Gervais-les-Bains
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Pokonuję lęk, dlatego mam prawo się bać
Kocham tylko to, gdy mogę jeszcze z siebie dać coś
Nie wierzyli w nas, dzisiaj wieje dobry wiatr
[Zwrotka 2]
Co do grosza
Rozliczam swoją pracę, aby nie mieć żadnych podstaw
Sądzić, że się nie starałem, mimo tamtych obaw
Dlatego doświadczony stażem nie działam po kosztach
Podnoszę poprzeczkę, jakbym brał udział w zawodach
Wybacz jak zawiodłem, może zdążę wyprostować
Chociaż tyle spraw najchętniej bym zignorował
To wiem, że tak się nie da docelowo funkcjonować
A więc podaj wytrych, wydostanę się pomału
Noszę w sobie dalej blizny, póki biegnę czuję radość
I prowadzę w sobie dialog, także nie ma ideałów (nie!)
Tylko to, co w nas zostało z tamtych niewinnych dzieciaków
Nawijam na przekór światu, a ten negatywów patrol
Chce zgarnąć moje myśli, ale nie ma paragrafu
Odkąd mam na kogo liczyć, nie zobaczysz mnie za kratą
Póki sam nie zamknę ciszy na spotkanie z moim tatą
[Refren]
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Spełniam dawny sen, dlatego nie mam kiedy spać
Kocham tylko to, gdy sił brakuje, żeby wstać
Ej, pieszo sam na sam, ej, Saint-Gervais-les-Bains
Całe dnie na nogach, jakbym zdobywał Mont Blanc
Pokonuję lęk, dlatego mam prawo się bać
Kocham tylko to, gdy mogę jeszcze z siebie dać coś
Nie wierzyli w nas, dzisiaj wieje dobry wiatr