[Zwrotka 1: Karian]
Obiecywałem, że będę wcześnie, latam odpalony po tym mieście
W sumie nie wiem, ile tu robię, mimo to myślę o Tobie, zachodzę w głowę, a przy tym walę kolejkę
Najgorzej, że bawię się w najlepsze, nie interesuje mnie, gdzie jestem
Rano znowu łapię za głowę się, pusta kieszeń i owies(?), piję browara na kaca - jakoś to będzie
Od zawsze lubiłem kino, dzisiaj kręcę urwane filmy
Na plecach bagaż doświadczeń, w którym noszę zwijki lub filtry
Ciężko mnie brać na poważnie, nie wezmę się za siebie nigdy
Mimo to jesteś wpatrzona we mnie jak w obrazek, tak naiwnie
[Przejście: Karian]
Z mojej skóry zrób pergamin, zanim uciekniemy stąd
Wypisz mi czarno na białym każdą rację, każdy błąd
Jeszcze damy se popalić, póki co, niech płonie joint
Wiecznie młodzi i pijani, kolejna szampańska noc (noc, noc)
[Refren: Karian]
Kapie szampan, ale nie łzy, ale nie łzy wypłukują bliskość
Pośród chwil, gdzie ja i Ty mieliśmy prawie wszystko, nie widzę nic dziś
Bo kapie szampan, ale nie łzy, ale nie łzy wypłukują bliskość
Pośród chwil, gdzie ja i Ty mieliśmy prawie wszystko, nie widzę nic dziś
[Zwrotka 2: Kosa]
Chuj z tym, każdy czasem bywa durny
Miłość porywała tłumy, gdy każdy atom był wspólny (aha)
Gdy leci "(?)" (aha), Meksyk na bani nam mija (aha)
Poeta nazwie to: "przyjaźń", Moëta mrozi się szyja
A nam bywa zimno
Gdy mówisz, że jestem śmieciem - dzięki za info
Mogę się poprawić przecież, być Twoją windą
Która zatrzyma się w niebie, więc nie bądź pizdą
Po pierwsze mam instynkt, że masz duszę artystki
Po drugie Twe blizny nie pasują do tej szminki
Po trzecie te jeansy, po czwarte te szpilki
Po piąte Cię kocham i żyj z tym, no i za to wypijmy
[Refren: Karian]
Kapie szampan, ale nie łzy, ale nie łzy wypłukują bliskość
Pośród chwil, gdzie ja i Ty mieliśmy prawie wszystko, nie widzę nic dziś
Bo kapie szampan, ale nie łzy, ale nie łzy wypłukują bliskość
Pośród chwil, gdzie ja i Ty mieliśmy prawie wszystko, nie widzę nic dziś