trzech nas kluczyło
strach dzieliliśmy po równo
jak suchy kawał chleba
trwonić czas w chaszczach Wodzisławia
zapadła dziura
ruda bocznica
stara buda
tędy marsz
linie węglem kreślić
dęby mocne pić
twardy sen budzić
dziś miejsce to zabrał fasadowy świat
głuchy beton parkingów, wielki świt marketów
pamiętam jak mówiłem do drugiego
trzeciego chyba nigdy nie było
ilu nas było?