O pierwszym z najstarszą datą, moim chrzestnym na dodatek
Jedyny, któremu powiedziałbym "ojcze"
O pierwszym z najstarszą datą, moim chrzestnym na dodatek
O tym co żywność ogarnął bez kolejek, bez kartek
Jemu odczuć niedostatek dano pierwszym rzutem dawno
Wtedy cieszył każdy patent, by wyszarpać coś za darmo
Najbardziej słowny gringo, wielu się przekonało
W czasach gdzie z odciętą pępowiną do szeregów brano
Pierwszy z klanu czwórki bohaterów, miał największe prawo
Do karania dla przykładu, gdybyś wypadł kulawo
Wylał pierwszą krew, nim na ekrany wyszedł Rambo
W czasach gdzie suka zwijała, gdzie na dołku go kopano
Nie podobny z wyglądu i charakter bardzo rzadki
Pierwszy gringo który w końcu mógł stanąć w obronie matki
Nie pominę wątku, mógłby kąpiel brać we wrzątku
Najlepszy słuchacz rozsądku, myślał o moim żołądku
Dziś kopie w każdym zakątku, materiał się rozpruł
Czterech gringo od początku, dziś nie rozpoznaję postur
Kurwa, to jest oldschool, Opolski rezerwat tortur
Pierwszy pomyślał nie popsuł, rzadko napotykał opór
Pierwszy gringo o mnie pytał, zadziwiał wielokrotnie
Może go kiedyś zapytam czy o mnie myśli podobnie
Refren x2
Piątym chciałem być, połączeniem całej czwórki
Patrzyłem na wyniszczenie, na konstrukcję do rozbiórki
Siłę widziałem w czterech, lecz nie będę piątym
Bo już prawię w was wierzyłem, chcę być gringo, samotnym
Razem mogli być jak cyklon i wbić na twoją oazę
Jestem na przekazie, gringo w trasie przez samo pustkowie
Oj gringo, myślałem, że moi bracia to bracia Bondurantowie
Zaś drugi miał smykałkę do poślizgu nie żeglugi
Wszędzie miał kitrałke, Rio Grande jak się upił
To o gringo co się gubił, o diable co go przekupił
Tysiąc mil to śmiechu wartę przy tym punkcie w którym utkwił
Nie raz pierwszego wkurwił, nie raz prosił by go bronił
Taka rola najstarszego, trzeci by go napierdolił
Potem o nim teraz drugi, który zwolnił i był wdzięczny
Gdy na sali widzeń w Zabrzu, usiadł przy mnie trzeźwy
Drugi to jest kłamczuch, non stop kicał za gotówką
Powinien leżeć w Branicach, przywiązany pod kroplówką
Drugi, kurwa na kacu, spierdalał z wodociągowej
Drugi miał jechać do lasu, bez karty przetargowej
Ty co byś zrobił bratu, ja za gringo lecę w ogień
Pomimo czy jesteś gliną, śmierć dla kurwy mundurowej
Dał do pełna paliwo, tylko nie do tego baku
Raz dmuchnął, to wypadły psu baterię z alkomatu
Drugi na delirce długo, byłby gotów skoczyć z dachu
Drugi dużo oszukiwał, jumał dużo fantów
Raz psy jebane, zrobiły obławę wokół domu
Wjebały się z rana oknem jak spałem mi do pokoju
Refren x2
Piątym chciałem być, połączeniem całej czwórki
Patrzyłem na wyniszczenie na konstrukcję do rozbiórki
Siłę widziałem w czterech, lecz nie będę piątym
Bo już prawię w was wierzyłem, chcę być gringo, samotnym
Razem mogli być jak cyklon i wbić na twoją oazę
Jestem na przekazie, gringo w trasie przez samo pustkowie
Oj gringo, myślałem, że moi bracia to bracia Bondurantowie
O trzecim to z szacunkiem, bo nigdy nie był bandytą
Już nie siedzi, jednak już na krzesło zawszę mówił fikoł
Przykładem nie świecił, ale kurwa to był gringo
Spędził lata za kratami, wiedział jak rani kopyto
Trzeci to przepalał styki, tańczył bez muzyki
Przez izolację od świata po wyjściu miał złe nawyki
W jego oczach był szatan, jego los wisiał na włosku
Zastanawiam się czy coś czuł, zjadał całą główkę czosnku
Ach, ten trzeci gringo, szalony Dingo gadali, bo się bali
Gdy wyjaśniał wszystkich co mnie zaczepiali
Bracia się nie spodziewali, że jego czujność coś uśpi
To pierwszy mi powiedział, że będzie leżał na Półwsi
Z pierwszym się pokłócił i niestety przy tym byłem
Wtedy wiedziałem, że wróci więc w śmieć nie uwierzyłem
Każdy odwrócił się tyłem, ja zawszę za nim tęskniłem
Ciągle mnie to męczy, że nie umiał być jak pierwszy
Czwartego tu nie zmieściłem, więc o nim nie będzie dłużej
Nie przyznawał się do reszty, jak dla mnie to jest tchórzem
Czwarty ciągle w cieniu, dzisiaj też go nie widuję
Nie usłyszy czwartej zwrotki, bo na nią nie zasługuję