Bisz
Epifania
Po kilku dniach męczącego przeziębienia
Pomarańczy soków i narzekania
Stojąc w przedpokoju
Odkaszlnąłem resztki upierdliwej choroby

Poszedłem do łazienki
Splunąłem do klozetu
Nacisnąłem spłuczkę i parę litrów wody
Obfitym strumieniem
Zabrało moją plwocinę w niejasne
Dla mnie przeznaczenie

Nagle przypomniały mi się
Wszystkie niestworzone historie:
O krokodylach żyjących w kanałach
Zmutowanych żółwiach ninja
I Afrykańczykach umierających z pragnienia