Bisz
Przekonania
[Verse 1: Vixen]
Wciąż jestem przekonany, że ślę sygnały byś poczuł ten
Rap, zainfekowany szedł w stronę zmiany; Bisz Oer Kay
Rap zarezerwowany jest dla odważnych, co nie boją się
Strach jest jak złe przyprawy do tej potrawy, którą życie jest
Jestem przekonany, że mogę zmienić ten rap na lepsze
Bo mój tlen to plany i trening u mnie to jak powietrze
Wiem, że tylko ode mnie będzie zależeć moje szczęście
Wiem też, że nie pójdę bezbłędnie, ale podnoszę poprzeczkę
Są tu ludzie, którzy żyją, żeby popełniać błędy
Jestem jednym na milion – błędy skupisko wiedzy
Wierzę, że mamy wszystko by spełnić swe potrzeby
Choć to jak kiedyś mówić Wikingom, że zdobędziemy Księżyc
Mam przekonanie, że jak chcę bardzo mogę góry ruszyć
Ty masz przekonanie – życie to bagno, siedzisz w nim po uszy
Też wyruszyłem stamtąd, więc znam to, ziom, od kuchni
Tylko wytrwałość może wyprowadzić nas z tej dżungli

[Hook x2: Vixen]
Jestem przekonany, że możemy wszystko i idę za tą myślą
Choć nie mam nic prawie
Odpowiadam za swoją rzeczywistość która zmienia się
Pod perspektywą z której patrzę

[Verse 2: Bisz]
Jestem jak pierdolony żuk obrócony na plecy
Muszę na nogi stanąć jakoś zanim mój czas zleci
Z góry na mnie jak but Boga, gdzie mój vibe się podział
Czuję się staro kiedyś Hulk, dzisiaj Hulk Hogan
Być może to mój czas, by zejść ze sceny
Bo jadę na wstecznym od lat na drodze po PLNy
Kto mnie przekona, że to ja kuję swój los, póki
Co tu co noc to nie on kończy wciąż skuty
Muszę się rozbujać nie wiem jak, ale to nie może się skończyć tak, mam
Tyle do zrobienia w labiryncie tej rap gry jestem głodny; Pac-Man
Lecz jestem żukiem na grzbiecie i walka
Moich nóg o powrót na ziemię to raczej kankan
Kręcę się w kółko na ślepo jak oderwana głowa ludzika Lego
Bez przekonania że będzie coś z tego bo w portfelu zimno studzi każdego
Wszystko bez sensu, kurwa nie mam szczęścia
Nie przekonasz mnie że (yhh) Biszu wstawaj, przestań stękać!
[Hook x2: Vixen]

[Verse 3: Vixen]
Czuję się tu tak jakbym kokę tu brał
Czuję ten haj i wchodzę na majk
Choć nie wciągałem nigdy nosem tu brat
Ale i tak przenoszę, man, góry
Bo znam cel i siłę słowa z góry
Który mi mówi miej cel, a cel to droga
Wierzę, że moja pasja jak hel poniesie w stronę Boga
Balon, który kiedyś pęknie gdzieś tam w przestworzach
Uwolni energię w nim gromadzoną przez wieki
A ta energia spadnie na ludzi jak konfetti
Moje wcielenia od zera do teraz, ziom, wierz mi
Wiedza jak pył gwiezdny zleci na glob ziemski
Plewić te kompleksy by zbierać plon większy
Użyźnić ląd i odebrać z rąk przestępcy
Pośród rąk we krwi budować dom bez nich
Bo żadne zło nie może wziąć nam tej chęci

[Hook x2: Vixen]