Bisz
Lira I Łuk
[Refren]
Nie wiedziałeś, to już wiesz, kto sens przywraca tej grze
Nie musisz pamiętać mnie, to mi zwisa i chuj
U do L do I do S do S do E do S
To król, w rękach błyszczy mikrofon, moja lira i łuk

[Zwrotka 1]
Od zawsze musiałem łączyć w sobie przeciwności, ale to niełatwe
Na kartce chciałem polifonii, więc musiałem zrobić orkiestrację
Delikatnie zdołałem dostroić przeciwstawne głosy w moje harfie
Lecz finalnie każde wyjątkowe solo w chórze trwoni swój charakter
Złote środki, to jest wzięcie pasma namiętności i równiutkie ścięcie
Nie dają nic więcej, niż przeciętne szczęściе, to w istocie antypody wojny
Co nie zna proporcji, tym bardziej konwеncji, polem bitwy jest tu ludzkie serce
Co jak ptak w klatce się jak struna szarpie, bardziej, niż szczęśliwy chcę być wolny

[Przejście]
Stoję tu sam jak ukośnik, w połowie, zarazem po słowie i przed
Czas linearny, to mrzonki, więc rap grę tu sobie w pół złożę i przebiję się
Jestem, by łączyć skrajności, to historia o akrobacie i pchle
Czy chciałem dokładnie takiej przyszłości? Zarazem chciałem i...

[Zwrotka 2]
Nie jestem żadną falą, jestem spektrum fal i gdy czas wygładzi na wykresach grzbiety
Tak jak Okeanos podniosę się z dna i znów połknę rap grę i wytrę mankniety
Jestem rzeką rapu i ponad nią mostem, źródłem, oceanem i podziemnym prądem
I nic mi nie ujmiesz, bezczelny dzieciaku, mówiąc, kto na rapie robi większą forsę
Jak czarny koń czas dla mnie biegnie, nie zajmuje mnie, kto zajmie miejsce
Pierwsze czy drugorzędne to kwestie, kamień się toczy, padają kręgle
Rap grze daję życie i odbieram, piszę pieśni i odstrzelam MC's
Rap grze dałem życie, ale nie dam śmierci, dam lirykę i muzykę cięciw
Ja to schody do niej wciąż niepokonane, dla niej wiecznie młody, bo wykuty w skale
Pielę jej ogrody, piszę Odyseję, niosą fale
Chcą mi wejść na głowę, by spocząć na laurach, noszę ją wysoko - skaczą mi do gardła
Jestem nie do zdarcia, oni są jak Marsjasz, a ja jak Apollo i moja jest rap gra
[Refren]
Nie wiedziałeś, to już wiesz, kto sens przywraca tej grze
Nie musisz pamiętać mnie, to mi zwisa i chuj
U do L do I do S do S do E do S
To król, w rękach błyszczy mikrofon, moja lira i łuk

[Zwrotka 3]
Kolizyjny tor - mam do tego pociąg
I nie dałbym, ale dałem się już za to pociąć
Niebezpieczna broń, ale też czuły instrument
Jeden majk - wszystko, czego potrzebuję
Ta ma Gucci, ten ma Supreme, ja mam wyjebane
Król jest nagi, bo moje bogactwo wciąż nieprzebrane
Co mogę poradzić? To, co zwiecie życiem
To przygodna forma ludzkich ograniczeń i se na niej ćwiczę
Jestem na czele, więc mówię za siebie - to logiczne
Jestem pionierem, poszerzam teren, pierdoląc biznes
Choć moje cele dla Ciebie są nieekonomiczne
Gdzie najlepiej narodzić na nowo się? W piździe

[Przejście]
Nie muszę o sobie trąbić, bo to jest rap, nie Big Bang
Wjeżdżam na banię jak czołg, Bisz to, kurwa, one man think tank
Co za frajda mieć wskazówki i tarczę jak Big Ben
Kładę jabłka na ich główki i strącam jak Wilhelm
[Zwrotka 4]
Struny i cięciwy doskonale naciągnięte
Stara łucznicza mądrość do każdego z czasem przyjdzie
No bo, ziomuś, zbyt się napniesz, to Ci żyłka pęknie
A jak rozluźnisz i popuścisz, to Ci gówno wyjdzie
Bez funduszy, ale jestem filantropem, stary
Czuję fun duszy, kiedy funduję im złote strzały
Widzę w ich oczach pustkę, choć wszyscy tacy piękni
Ich usta są jak muszle, ale gdzie są perły?
Szanuję kartki jak ludzi, jeśli to łapiesz, big up
Lecz jeśli brudzisz papier za papier, trzymaj go w ryzach
Daję rap, po to, by poskładać Cię, a nie rozerwać
Wyciągnąłem z bagna mój los, dziś rap to loteria
Pokolenia się zmieniają, Penelopa pruje całun
Przecież mnie przewyższają, ale ona czuje zawód
Puste słowo "miłość", póki nie stanie się ciałem
Dla niej pruję falę, wracam po nią, tak jak obiecałem

[Outro]
Moja lira i łuk, moja lira i łuk
Moja lira i łuk, moja lira i łuu...