Te-Tris
Magnum 2
[Refren]
Noc wcześniej myślałem, że na zawsze odeszły
Może jak ja też życzysz mi śmierci
Ale chcesz czy nie one zawsze wracają
Bo raz jesteś myśliwym, innym razem ofiarą

[Zwrotka 1]
Powiedz, że jest ciężki gwar za oknem, żyje aleja
Matka gwiazd zenitem chce mnie wyrwać z fotela
Szperam po kieszeniach z tępym dźwiękiem w uszach
Pusta butelka obok jedną z wcieleń Morfeusza
Ruszam się ledwo a zatoki miażdży mi ból
Każdy ruch to jakbym dzielił ciało na pół
Konstruuje rekonstrukcje zdarzeń- cyngiel płaszcz
I czy byłem tam czy to tylko wizja w snach
Czuję strach- pot mija kark aż po plecy
Chłodny kompan zbrodni chce zobaczyć gazety
Drzwi, klamka, leży- świeży kurier
Już z wycieraczki szczerzy się do mnie nagłówkiem
Bankiet zamach, ponoć zdjęli odciski
Mój żołądek bez ogródek wypluwa te resztki whisky
Wycieram usta wymiętym mokrym ręcznikiem
Czytam- „[?] cudownie uszła z życiem”

[Refren]