[Verse 1 - Te-Tris]
Ja odpalam mic'a, żeby tutaj posprzątać
Zróbcie kwadratowy cypher, bo rozstawię was po kątach
Matko Boska! (Co?) To w żartach? Bo skonam
Beef ze mną to koncert życzeń według Charlesa Bronsona
To nie kalka dokonań Leszka, Piotrka, Adama
Ta róża tu wzeszła sama I ma zwycięstwa w planach
Tym będzie tętnić ulica
To gówno, co przetnie scenę jak świeży tulipan
Coś o profitach? Że mamy lepszy rok?
Niedługo reszta będzie żebrać zeta u Catherine Jones
Pisklaki pchają się do wynagrodzeń
A nie wyróżnialiby się z hamburgerem w synagodze
Ty, nadchodzę I mam zamiar iść dalej
Za ten projekt rękę oddałby nawet Rick Allen
Wychowałem się na bitwach, w ustach brzytwy tnę
Skurwysyny, wróciłem, mówcie mi 'Sweeney Tet'
[Hook x2 - Te-Tris]
Błogosławię takie chwile
Robię rap I wiem, że żyję
Boją się tego jak syren
Prawo do bragga, synek!
[Verse 2 - Te-Tris]
To klasyczne gówno, nie zaskoczę cię eksperymentem
Eksperymenty, sam jestem jednego dzieckiem
Bóg wziął do tygla: talent, wiarę, postęp
Wyszedłem mu ja (I'm a motherfuckin' monster)
Wyprzedziłem Polskę o dekadę, odbierz komórkę
Jestem dziesięć lat później I gwałcę twoją córkę
Lubię wtrącić żarcik
Nie masz jej, padłeś na serce w dwa tysiące jedenastym
To jest mój rok I zmieniam kotku pejzaż
Więc skończ już pierdolić, że coś tam powrót Eisa
Hip-hopu cmentarz? Trzymam na nim krzyże w dół
Gloria victis, ale świat żywych dziś jest mój
Byle buc chce mieć wołowinę
A na tronie to ty byłeś, ale kurwa z dupą w kinie
To mój odcinek, moja prosta, mój obieg
A ten poziom, który gonisz, mówi o mnie "mój człowiek"